Ponad 30 osób odniosło obrażenia; 2,5-letnia dziewczynka jest w stanie ciężkim. 300 ludzi z domów zniszczonych w wyniku eksplozji jest bez dachu nad głową. Łącznie ewakuowano około tysiąca osób. To największa od lat taka katastrofa we Włoszech. W wybuchu ciężko poparzony został polski kierowca TIR-a - taką informację potwierdził polski konsulat w Rzymie. Polak zaparkował ciężarówkę w pobliżu stacji kolejowej, przy której doszło do wybuchu, i chciał chwilę odpocząć. Według pierwszych informacji mężczyzna ma poparzenia 50-60 proc. powierzchni ciała. Został natychmiast przewieziony do centrum leczenia oparzeń w Turynie. To jedyny obywatel Polski, jaki - według wstępnych informacji - ucierpiał w wybuchu. Obecnie trwa akcja ratunkowa. Na inspekcję przybył szef Obrony Cywilnej. Do wybuchu doszło niemal w środku miasta, gdzie przebiegają tory kolejowe, przy których w bardzo bliskiej odległości stoją domy mieszkalne, kościoły i inne budynki. Stacja, w pobliżu której doszło do tragedii, to główny węzeł kolejowy, także turystyczny, łączący miasta Lucca, Florencja i Versilia. Przytacza się wypowiedzi świadków wypadku, którzy to, co się wydarzyło, nazywają "piekłem". Według ich relacji wszystko stanęło natychmiast w ogniu. Ogarnął on 10 domów. Włoskie media przytaczają wypowiedzi ekspertów, których zdaniem zlekceważono ryzyko, jakie niesie ze sobą awaria pociągu, przewożącego gaz przez środek miasta. W tym przypadku według nich doszło do pęknięcia osi w wagonie, co w składzie kolejowym - zauważają - można uznać za typowy wypadek. Media we Włoszech informują również, że większość wagonów ze składu kolejowego, który uległ katastrofie, była produkcji polskiej. Radio-24 przytoczyło wypowiedzi włoskich związkowców, którzy jako jeden z powodów katastrofy wymieniają to, że wagony były wyprodukowane za granicą - jak twierdzą - w Polsce, co może oznaczać nieprzestrzeganie norm bezpieczeństwa i wymogów konserwacji. Według nieoficjalnych informacji, podawanych przez media, polskie wagony były zarejestrowane w Austrii. Zobacz nagranie z miejsca wypadku na stronie Corriere della Sera Liczący 14 wagonów pociąg jechał z La Spezia do Pizy. Nie wiadomo, co było bezpośrednią przyczyną eksplozji. Miejscowa policja podejrzewa, iż być może doszło do uszkodzenia torów bądź zawiodły hamulce składu. Szef służby pożarniczej z miasta Lucca Antonio Gambardella powiedział telewizji RAI we wtorek rano, że udało się opanować pożar, wywołany przez eksplozję. Ze względu na groźbę dalszych wybuchów na miejsce sprowadzono w nocy specjalne oddziały specjalizujące się w zagrożeniu bronią atomową, biologiczną i chemiczną - dodał Gambardella. Ogółem na miejscu wypadku pracuje 300 ratowników.