Według danych, ogłoszonych przez komendę główną włoskiej policji liczba rannych wzrosła w porównaniu z rokiem ubiegłym, gdy zanotowano ich 498. To, co stało się po północy w rzymskiej dzielnicy San Brasilio, określa się mianem tragedii i jednocześnie rezultatem absolutnej bezmyślności. W mieszkaniu, w którym bawiło się prawie 20 osób z dziećmi, doszło do poważnej eksplozji ogromnej liczby silnych, zakazanych w legalnym handlu petard. Zginął 31-letni mężczyzna wcześniej karany za nielegalne posiadanie takich materiałów, a inni uczestnicy zabawy zostali ranni, wśród nich czworo dzieci. Czteroletnia dziewczynka jest w bardzo ciężkim stanie. W tym samym budynku, w którym doszło do wybuchu, policja skonfiskowała kilka dni wcześniej 30 kilogramów zabronionych petard - podobnych do tych, jakie eksplodowały. Mężczyzna nimi handlował i przechowywał je w domu. W rejonie Neapolu 39-letni mężczyzna zmarł w nocy w wyniku rany postrzałowej twarzy. Został zraniony przed swoją restauracją, gdzie zorganizował zabawę i pokaz fajerwerków. Według policji, trafiła go zabłąkana kula z pistoletu. Strzelanie z broni palnej w noc sylwestrową to częsty zwyczaj na południu Włoch. W Salerno koło Neapolu rannych zostało 27 osób. Także na południu, w Kalabrii, obrażenia podczas odpalania petard odniosło ponad 20 osób, wśród nich 10-letni chłopiec. W Katanii na Sycylii rannych jest kilkanaście osób, w tym trzy od broni palnej. W Mediolanie, gdzie obowiązywał zakaz odpalania petard, pogotowie udzieliło pomocy pięciu osobom; to znacznie mniej niż w latach ubiegłych. W Bari w Apulii podobny zakaz nie był przestrzegany - przyznała policja. Odnotowała jedynie, że petard i rac odpalono mniej niż w poprzednich latach. Nie było spokoju również w Turynie, gdzie wprowadzono takie surowe przepisy, przede wszystkim w trosce o panicznie bojące się wybuchów zwierzęta.