67-letni były polityk partii Forza Italia zasiadał w parlamencie przez cztery kadencje do początku tego roku. W marcowych wyborach nie ubiegał się o ponowny mandat i zmienił ugrupowanie. Kiedy jego dawny partyjny kolega zajął jego miejsce w sali obrad Izby Deputowanych, odnalazł wyryte scyzorykiem na drewnianej parlamentarnej ławie nazwisko Romele - podała włoska prasa. Podejrzenie padło od razu na byłego deputowanego, który w poprzedniej kadencji siedział na tym miejscu. Dziennik "Corriere della Sera" pisze, że Giuseppe Romele odrzuca oskarżenia o to, że to on jest sprawcą tego sztubackiego wybryku, zakończonego szkodą materialną. "To nie ja, przeprowadźcie ekspertyzę kaligraficzną" - mówił polityk, cytowany przez gazetę. Ale to - jak zauważono - jest niemożliwe. Dziennik dodał, że w poszukiwaniach sprawcy wykluczone jest też przejrzenie wszystkich nagrań z kamer zainstalowanych w sali obrad z ostatnich 18 lat, gdy Romele zasiadał w parlamencie. Prawdopodobnie tajemnicą pozostanie, kto sięgnął po scyzoryk w sali obrad izby niższej w Palazzo Montecitorio, gdzie właśnie odbyły się uroczyste obchody jej stulecia. Z Rzymu Sylwia Wysocka