Telewizja publiczna RAI zdystansowała się od tych wypowiedzi, a niedzielne wydanie programu w trzecim kanale zaczęto od przeprosin za sobotni incydent. Pod adresem kierownictwa RAI ze strony polityków posypały się gromy krytyki za to, że w programie publicznej telewizji padły takie oskarżenia i to ze strony dziennikarza, któremu już w przeszłości wytoczono wiele procesów o zniesławienie. - Jeszcze raz tak zwana publiczna misja RAI została oddana do dyspozycji Travaglio, by zniesławiał innych - oświadczył szef klubu centroprawicowego Ludu Wolności w Senacie Maurizio Gasparri. - Mogę tylko przeprosić - powiedział prezenter Fabio Fazio, prowadzący program publicystyczno-rozrywkowy "Che tempo che fa", w którym padły te oskarżenia. Odczytał następnie w niedzielę wieczorem komunikat kierownictwa RAI, krytykującego postępowanie zaproszonego do studia Travaglio. Wyrażono następnie głębokie ubolewanie z powodu tego, co się stało. Sam przewodniczący Senatu Renato Schifani zarzucił podejmowanie prób "storpedowania dialogu" politycznego we Włoszech na początku prac parlamentu nowej kadencji. Marco Travaglio broni się zaś mówiąc, że oskarżenia, z jakimi wystąpił, zawarte są w książce dziennikarza Ansy, utrzymującego, iż pochodzący z Sycylii Schifani miał kontakty z osobami, skazanymi potem za przynależność do mafii.