Na rzymskim lotnisku Ciampino byłą zakładniczkę powitali premier Włoch Giuseppe Conte i szef MSZ Luigi Di Maio. Z samolotu wysiadła w maseczce, która zsunęła na chwilę. Pochodząca z Mediolanu wolontariuszka włoskiej organizacji Africa Milele, która zajmuje się niesieniem pomocy osieroconym dzieciom, została porwana 21 listopada 2018 roku w wiosce koło stolicy Kenii, Nairobi przez grupę pospolitych przestępców. Została potem sprzedana dżihadystom z Somalii z ugrupowania Al-Szabab - podała włoska prasa. Według gazet kobieta mogła też zostać zmuszona do przejścia na islam. Do Somalii została przewieziona wkrótce po uprowadzeniu. Potem przez wiele miesięcy nie było żadnych wiadomości na jej temat. W tym czasie włoskie służby prowadziły intensywne działania, o których nie przedostała się do mediów żadna informacja. Jak ujawniono, w operację jej uwolnienia koło Mogadiszu zaangażowane były też somalijskie i tureckie siły specjalne. Wkrótce potem poinformowano, że Romano po prawie 18 miesiącach niewoli czuje się dobrze i jest w dobrej formie. Włoscy dyplomaci z Somalii, którzy zobaczyli ją wkrótce po uwolnieniu, zapewnili, że ma ona niezwykłą siłę ducha, co pozwoliło jej przetrwać. Jeszcze w niedzielę Silvia Romano ma zostać przesłuchana przez prokuraturę w Wiecznym Mieście, prowadzącą dochodzenie w sprawie jej porwania. Z Rzymu Sylwia Wysocka