Młodzi ludzie z Japonii, studiujący na uniwersytecie w Bolonii podczas wycieczki do Wenecji poszli na obiad w historycznym centrum do zwyczajnej restauracji, gdzie - jak podkreślono - nie zamówili wykwintnego wina ani wyszukanych dań, tylko smażone warzywa i ryby na pierwsze danie oraz cztery befsztyki i wodę. Otrzymali rachunek, który opiewał na 1100 euro. Zapłacili, choć nie mogli uwierzyć własnym oczom - opowiedział przewodnik, który oprowadzał ich nad Canal Grande, ale w lokalu z nimi nie był. Dodał, że trzy pozostałe osoby z tej wycieczki poszły na obiad do innej restauracji, ale i one miały pecha, bo za trzy porcje makaronu z rybą zażądano od nich 350 euro. Oburzeni turyści zawiadomili policję o tym, co się stało. Ponieważ zapłacili kartą kredytową, mają dowód oszustwa, jakiego ofiarą padli. W listopadzie troje zagranicznych turystów otrzymało niedaleko placu Świętego Marka rachunek za obiad, złożony z ryb, na sumę 560 euro. Napisali w tej sprawie list do burmistrza, podkreślając, że kelnerzy wykorzystali ich nieznajomość włoskiego i przynosili dania, których oni nie zamawiali. Burmistrz Luigi Brugnaro stanął wtedy w obronie restauratora, który przekonał go, że klienci nie odesłali nic do kuchni i zjedli wszystko, co im przyniesiono.