Policja podała, że zatrzymano 10 najbardziej agresywnych uczestników zajść; nie ma rannych wśród demonstrantów. Jak podkreślają włoskie media, potwierdziły się obawy, że do protestów przeciwników Expo przyłączą się agresywni anarchiści znani jako black bloc. W związku z aktami wandalizmu i przemocy w stolicy Lombardii do akcji wkroczyły specjalne oddziały policji do tłumienia zamieszek. Manifestanci obrzucili siły bezpieczeństwa petardami, butelkami z benzyną i kamieniami, funkcjonariusze odpowiedzieli armatkami wodnymi i gazem łzawiącym. Manifestanci przeszli ulicami Mediolanu rozbijając kijami bejsbolowymi i pałkami szyby i podpalając samochody. W płomieniach stanął także sklep oraz filia banku. W mieście przerwano tradycyjny pochód pierwszomajowy. Jego uczestnicy nie mogli przejść wyznaczoną trasą, bo właśnie na niej doszło do starć. Nad centrum Mediolanu unosiły się kłęby dymu. Panika wśród mieszkańców i turystów z całego świata, duże zniszczenia - taki jest bilans kilkugodzinnych zamieszek w dniu uroczystej inauguracji Expo. Mediolańczycy natychmiast przystąpili do sprzątania ulic nie czekając na przybycie służb miejskich. Rząd Matteo Renziego w wydanym oświadczeniu podkreślił, że "nikczemni i agresywni osobnicy w kapturach" nie zdołają zaszkodzić wystawie Expo. "Autentyczne oblicze Mediolanu jest pozytywne, szlachetne i piękne" - napisano w komunikacie. Z powodu wcześniejszych zapowiedzi akcji i protestów przeciwko światowej wystawy Expo z udziałem 145 państw i organizacji porządku w Mediolanie pilnują wzmocnione patrole policji.