Do manifestacji ludzi pracy w obronie zatrudnienia i przeciwko niedostatecznym - ich zdaniem - metodom zwalczania skutków kryzysu dołączyli studenci, którzy od kilku dni prowadzą w całych Włoszech akcje protestacyjne przeciwko polityce gabinetu Silvio Berlusconiego wobec szkolnictwa i cięciom w nakładach z budżetu. Studenci podpalili kukłę premiera. W przemówieniu podczas wiecu na Lateranie niedawno wybrana przewodnicząca CGIL Susanna Camusso oświadczyła: "Ten rząd w ciągu dwóch lat wiele mówił, ale nie zrobił nic na rzecz zatrudnienia, pracy i przyszłości". - Władze cywilizowanego kraju wiedziałyby, że jeśli będzie się dalej redukować nakłady na regiony, gminy, lokalne urzędy, nie wyrządza się w ten sposób krzywdy polityce, ale wszystkim obywatelom - mówiła Camusso odnosząc się do dyskusji na temat oszczędnościowego programu centroprawicowego rządu i projektu przyszłorocznego budżetu. Przywódczyni lewicowej centrali zapowiedziała kontynuowanie strajków w obronie miejsc pracy i pod hasłami zmiany polityki społecznej i gospodarczej. - Nasz kraj nie zasłużył na taką klasę polityczną i na taki upadek - oceniła Camusso.