Pracownicy banków i właściciele kiosków nie mogą się nadziwić, co stało się z małymi niklowymi monetami w sześć miesięcy po wprowadzeniu nowej europejskiej waluty. Są one niezbędne do automatów sprzedających bilety czy chłodne napoje. Także sprzedawcy gazet, papierosów czy owoców skarżą się, że nie mają czym wydawać reszty. W przypadku euro ceny raczej zaokrąglać trudno. Gdy zauważono, że nie jest to problem chwilowy, zwrócono się do banków. W ich skarbcach również nie ma "małych" centów. Podobnie sytuacja ma się na pocztach. Amatorskie śledztwo wykazało, że są one najczęściej wrzucane do fontann oraz najchętniej kolekcjonowe. Ponieważ jednak zaokrąglenie cen nie wchodzi w grę, a wyławianie pieniążków z miejskich fontann też nie jest zajęciem dla banku centralnego, pozostaje tylko podjąć szybko decyzję o biciu nowych monet.