74-letni dziadek jednej z uczennic szkoły podstawowej w Gillingham w hrabstwie Kent poprosił nauczycielkę, żeby zwolniła wnuczkę z lekcji, ponieważ chciał pójść z nią do doktora. Tyle że - jak donoszą brytyjskie media - emeryt miał słaby wzrok i nie zorientował się, że wydano mu inną dziewczynkę - choć zgadzało się i imię, i wzrost, i jasne włosy. Również lekarz nie zorientował się, że bada nie to dziecko, co trzeba i wydał syrop na przeziębienie. Sama dziewczynka nie zdziwiła się, kiedy zobaczyła nie tego dziadka, którego dobrze znała, bo w domu na kominku stała zawsze fotografia drugiego, nieżyjącego, o którym jej zawsze mówiono - to jest twój drugi dziadek. I nikt by się do końca nie dowiedział o pomyłce, gdyby dziewczynka nie pokazała w domu syropu z paracetamolem przepisanym na cudze nazwisko. Oburzony ojciec mówi, że musiał córce zadać niezwykle kłopotliwe pytania, żeby się upewnić, czy nie padła przypadkiem ofiarą pedofilii.Komentując to zdarzenie kierowniczka szkoły powiedziała, że bezpieczeństwo dzieci ma dla niej najwyższą wagę.