Solsbury Hill w Somerset w Anglii to niewielkie, płaskie wzgórze, które cieszy oczy okolicznych mieszkańców. Widok jest sielski. Ale nie dla wszystkich. "Daily Mail" opisuje historię Val Horton, która od 20 lat toczy batalię ze swoją sąsiadką. Powodem jest widok. A raczej jego brak. Sąsiadka kobiety posadziła bowiem tak gigantyczny żywopłot, że wzbijające się na wysokość ponad 15 metrów drzewa zupełnie zasłaniają wzgórze i w zasadzie wszystko, co tylko znajduje się w okolicy. Sąsiedzki spór toczy się od 20 lat Choć sprawa wydaje się błaha, zdjęcia sprzed i po posadzeniu drzew ukazują sporą różnicę. Drzewa zostały posadzone w 2001 roku i przez ostatnich 20 lat tak się rozrosły, że ograniczają całą widoczność. Właścicielka posesji usiłowała wyegzekwować od swojej sąsiadki przycięcie żywopłotu, jednak urzędnicy są zgodni - sąsiadka wcale nie musi tego robić. Drzewa bowiem nie blokują pani Horton dojazdu do posesji, a do jej domu wciąż dociera światło. - Jedynym powodem, dla którego zdecydowaliśmy się w przeszłości na zakup tego domu, był widok z okna. To był naprawdę zjawiskowy pejzaż. Teraz nie ma kompletnie nic - skarży się kobieta. Wtórują jej również inni mieszkańcy wioski, którzy wielokrotnie interweniowali w tej sprawie u władz. Zdaniem sąsiadów Valerie Vivian, która jest właścicielką znienawidzonej posiadłości, mogła posadzić drzewa celowo. Przed laty chciała bowiem wybudować kompleks domów nieopodal swojej działki, co zostało skutecznie zablokowane przez mieszkańców wioski. Spór przybrał więc kuriozalny przebieg.