Czwarty poziom zagrożenia oznacza, że kolejny atak terrorystyczny na terenie Wielkiej Brytanii jest "wysoce prawdopodobny", a nie - jak przy piątym poziomie - "możliwy w dowolnym momencie". Najwyższy poziom zagrożenia został wprowadzony we wtorek wieczorem po poniedziałkowym zamachu terrorystycznym w Manchesterze, w którym zginęły co najmniej 22 osoby, a 119 zostało rannych. W konsekwencji tej decyzji w środę na ulice Wielkiej Brytanii wyszło w ramach Operacji Temperer ok. tysiąca żołnierzy, którzy wspierają policję w podstawowych czynnościach, takich jak m.in. ochrona stacjonarna najważniejszych budynków administracji publicznej, np. brytyjskiego parlamentu, siedziby premiera i królewskiego pałacu Buckingham. Zgodnie z sobotnią zapowiedzią May, żołnierze zostaną wycofani w nocy z poniedziałku na wtorek, po zakończeniu długiego weekendu, w trakcie którego wielu Brytyjczyków bierze udział w wydarzeniach publicznych na terenie całego kraju. Od wtorku policja przejrzała plany zabezpieczenia ponad 1,3 tys. imprez publicznych, w tym m.in. piłkarskiego finału Pucharu Anglii na stadionie Wembley. Po zakończeniu przeglądu poinformowano, że służby są "w stu procentach pewne", iż podjęto wszystkie możliwe działania mające na celu zapewnienie bezpieczeństwa. Komisarz Mark Rowley z londyńskiej policji metropolitalnej podkreślił jednak, że należy spodziewać się obecności uzbrojonych policjantów. W swoim sobotnim oświadczeniu premier May podkreśliła, że obniżenie alertu było możliwe dzięki znaczącej aktywności policji w ciągu ostatnich 24 godzin. Brytyjskie służby zatrzymały dotychczas 13 osób związanych z 22-letnim zamachowcem, Salmanem Abedim, odpowiedzialnym za poniedziałkowy zamach. 11 z nich pozostaje w areszcie, a dwie zostały zwolnione bez zarzutów. Z Londynu Jakub Krupa (PAP)