Dochodzenie ustaliło, że kilka dni przed katastrofą inspektorzy badający stan torów kolejowych wokół stacji stwierdzili, iż śruby antywibracyjne zamocowane w zwrotnicy były obluzowane. Nie zarządzono jednak gruntownego remontu. Śruby zostały jedynie dokręcone, a tory uznane za bezpieczne do eksploatacji. Zdaniem firmy odpowiedzialnej za bezpieczeństwo trakcji, postępowanie to było zgodne z regulaminem. Mało prawdopodobne jednak, aby takie tłumaczenie rozwiało obawy Brytyjczyków. Nie pomogą zapewne także tłumaczenia, że katastrofa w Potters Bar była wyjątkowym przypadkiem, który niemożliwy jest do powtórzenia. Brytyjczycy boją się już po prostu podróżować koleją. Wypadek w Potters Bar to już 5. katastrofa kolejowa na Wyspach Brytyjskich w ostatnich pięciu latach. Ostatnia zdarzyła się w ubiegłym roku w północno-wschodniej Anglii. Zginęło wówczas 13 osób. Powodem tamtego wypadku było zachowanie kierowcy Land Rovera, który zjechał z nasypu wprost pod nadjeżdżający pociąg.