Do tej pory utrzymywał się impas w rozmowach, a do planowanego brexitu pozostały niecałe 3 tygodnie. Spory wywołuje uregulowanie sytuacji na granicy między Republiką Irlandii a Irlandią Północną. Bruksela chce gwarancji, że po brexicie nie będzie kontroli na Zielonej Wyspie, dlatego zaproponowała, by Zjednoczone Królestwo pozostało w unii celnej. Ten zapis odrzucił rząd w Londynie, bo uniemożliwi on Wielkiej Brytanii zawieranie umów handlowych z resztą świata. Teraz, jak mówią dyplomaci w rozmowie z brukselską korespondentką Polskiego Radia Beatą Płomecka, pojawiło się światło w tunelu. Wielka Brytania przyznała, że żadne rozwiązanie dotyczące kwestii irlandzkiej nie może podważyć jedności gospodarczej Zielonej Wyspy i nie może być tam granicy celnej. To daje optymizm do dalszych rozmów - powiedział jeden z unijnych dyplomatów. Inny dodał, że w praktyce propozycja brytyjska sprowadza się do tego, że Unia Europejska i Wielka Brytania będą jednym obszarem celnym, ale z zachowaniem odrębności jeśli chodzi o politykę handlową. I formalnie Irlandia Północna byłaby w tym samym reżimie celnym, co Wielka Brytania, ale w praktyce nie byłaby w jurysdykcji celnej Zjednoczonego Królestwa, bo kontrole byłyby na granicy morskiej, to znaczy w portach brytyjskich. "Ale diabeł tkwi w szczegółach i zobaczymy w poniedziałek, czy te rozmowy mogą doprowadzić do przełomu" - powiedział jeden z dyplomatów. Czasu jest mało, bo pod koniec przyszłego tygodnia odbywa się unijny szczyt, który miałby ustalenia zatwierdzić. Jeśli obie strony nie zdążą, a będzie nadzieja na kompromis, wtedy - jak usłyszała brukselska korespondentka Polskiego Radia Beata Płomecka - możliwy jest nadzwyczajny szczyt pod koniec miesiąca.