Jak podaje "Daily Mail", sprawa tocząca się właśnie przed sądem, przyciąga uwagę publiczną. Prokuratura już na początku procesu odniosła się do stereotypów, które sugerują, że ofiarą gwałtu może być wyłącznie kobieta. - W sądzie nie ma miejsca dla stereotypów. Ta sprawa musi być osądzona na podstawie dowodów kryminalnych - zaznaczał na wstępie prokurator Robert Bryan. 30-latka oskarżana o gwałt Do wydarzeń, nad którymi pochyla się sąd doszło w mieszkaniu oskarżonej 30-latki w Southampton. 30-letnia Imogen Brooke poznała w sieci mężczyznę, którego zaprosiła do swojego mieszkania. Randka miała jednak przebieg, który stał się przedmiotem śledztwa. Mężczyzna, który nie ujawnia swojej tożsamości do publicznej wiadomości, oskarżył 30-latkę o gwałt. Jak twierdzi, oboje mieli pić alkohol, po czym kobieta zaczęła go rozbierać, a następnie "weszła na niego i zmusiła do seksu". Mężczyzna miał mówić, że nie chce tego robić, ale jak uzasadnia - 30-latka w ogóle go nie słuchała. Miała też sugerować, że skoro ma erekcję, to znaczy, że jest zainteresowany stosunkiem seksualnym. Mężczyzna przekonuje jednak, że tak nie było. Jak dodał, chciał zakończyć całe spotkanie, ale nie był w stanie tego zrobić. 30-latka jest bowiem od niego dwa razy większa i niemożliwe było wyswobodzenie się spod ciężaru jej ciała. Gwałt miał trwać ok. 15 minut, po czym 30-latka zeszła z mężczyzny i położyła się obok, by za chwilę zasnąć. Skołowana zdarzeniem ofiara zawiadomiła policję. 30-latka nie przyznaje się do winy.