Okazało się, że gwarancją bezpieczeństwa nie są nawet kamery, które zainstalowano w sklepie Giancarlo Paladiniego z powodu częstych rozbojów. Wtargnęło do niego dwóch uzbrojonych i wyjątkowo agresywnych mężczyzn, którzy strzelali w powietrze, dotkliwie pobili właściciela i zabrali pieniądze z kasy. - Bałem się, że umrę - powiedział Paladini, który przyznał, że tym razem rozważa możliwość rezygnacji z dalszego prowadzenia sklepu, znajdującego się w robotniczej dzielnicy Brindisi. W ciągu ćwierćwiecza mężczyzna zdążył wręcz pogodzić się z myślą, że regularnie dochodzi do napadów rabunkowych na jego sklep, ale - jak podkreślił - ostatni atak był dla niego wyjątkowo dramatyczny.