"Al-Ahram" poinformował, że władze w Kairze wezwały także prywatnych przedsiębiorców, by wzorem sektora publicznego zapewnili swoim pracownikom możliwość opuszczenia miejsca pracy i oddania głosu. Egipskie gazety piszą o "wyborach bez wyborców" W poniedziałek pierwsza tura pierwszego etapu głosowania odbywa się w 14 prowincjach, w tym w Gizie i Aleksandrii. Drugi etap w pozostałych 13 prowincjach, m.in. w Kairze, zacznie się w listopadzie, a zakończy w grudniu. Ostateczne wyniki wyborów są oczekiwane w grudniu. Jeszcze w grudniu ma się także odbyć inauguracyjna sesja nowego parlamentu - pod nową nazwą Izby Reprezentantów - składającego się z 596 członków. Władze nie upubliczniły danych dotyczących frekwencji w niedzielę, która była pierwszym dniem głosowania na terytorium Egiptu (w sobotę głosowali obywatele mieszkający za granicą). Według państwowych mediów frekwencja była niska, a analitycy twierdzą wręcz, że nie przekroczy 10 proc. Potwierdzają to reporterzy Associated Press, którzy w niedzielę odwiedzili lokale wyborcze i nie zauważyli długich kolejek chętnych do głosowania - jak było w przypadku wyborów organizowanych po obaleniu w 2011 roku autokratycznego prezydenta Hosniego Mubaraka. Wśród wyborców najwięcej było kobiet i starszych osób. W poniedziałek było podobnie. Prywatna telewizja CBC pokazała relacje z 16 lokali w różnych częściach krajach; wszystkie były opustoszałe. W przerwach w programie telewizja nadaje spoty zachęcające Egipcjan do głosowania.