Po nieudanej próbie zamachu europejskie lotniska zaostrzyły w weekend procedury bezpieczeństwa wobec pasażerów odlatujących do USA, którzy są teraz poddawani drobiazgowym kontrolom. Część linii wprowadziła też ograniczenia dotyczące ilości bagażu podręcznego. Według wstępnej analizy FBI niedoszły zamachowiec, lecący z Lagos przez Amsterdam, usiłował na pokładzie maszyny zdetonować pentryt, który miał przymocowany do ciała. Mężczyzna został jednak obezwładniony przez współpasażerów, a ładunek nie wybuchł. Śledczy przypuszczają, że stało się tak z powodu zbyt małego zapalnika lub słabego kontaktu zapalnika z materiałem wybuchowym. Mężczyzna został poparzony i po aresztowaniu trafił do szpitala. - Jeśli próba zniszczenia samolotu by się powiodła, śmierć lub obrażenia odniosłoby wielu niewinnych ludzi - powiedział prokurator generalny USA Eric Holder. Amerykańska telewizja ABC poinformowała, że u źródeł nieudanego zamachu stoją przywódcy Al-Kaidy w Jemenie, którzy wszyli w ubranie niedoszłego zamachowca 80 gramów pentrytu. Minister bezpieczeństwa narodowego USA Janet Napolitano powiedziała w telewizji CNN, że powiązania Al-Kaidy z piątkową próbą zamachu są "przedmiotem dochodzenia". Zaznaczyła jednocześnie, że nic nie wskazuje na to, by incydent był częścią większego spisku. "Na razie nie mamy wskazówek, by była to część czegoś większego. Lecz, oczywiście, dochodzenie jest kontynuowane" - powiedziała Napolitano. Media relacjonują, że zamachowiec pochodzi z zamożnej nigeryjskiej rodziny, a jego ojciec, znany bankier, nie podzielał "skrajnych poglądów religijnych" syna. O swoich podejrzeniach wobec niego miał informować m.in. ambasadę amerykańską w nigeryjskiej stolicy, Abudży, i nigeryjskie służby bezpieczeństwa. Agencja AP informowała ponadto, że władze USA od niemal dwóch lat wiedziały, że Abdulmutallab może mieć związki z terrorystami. Mężczyzna figurował nawet na liczącej ok. 550 tys. nazwisk liście osób podejrzewanych o kontakty z terrorystami lub organizacjami terrorystycznymi. Mimo to nie było go na liście osób objętych zakazem lotów do Stanów Zjednoczonych (tzw. no-fly list) - zwrócił uwagę republikański kongresman Peter King z Komisji ds. Bezpieczeństwa Kraju Izby Reprezentantów. Wszystkie te informacje nie spowodowały jednak cofnięcia amerykańskiej wizy, którą Nigeryjczyk otrzymał w czerwcu 2008 roku na okres dwóch lat. Natomiast brytyjskie media ujawniły, że w maju tego roku Abdulmutallabowi odmówiono wizy do Wielkiej Brytanii, ponieważ władze uznały, że wskazany przez niego we wniosku powód - kurs dokształcający - nie wygląda wiarygodnie. W weekend informowano, że wcześniej, w latach 2005-08 Abdulmutallab studiował inżynierię mechaniczną na University College w Londynie. W czasie studiów miał on mieszkać m.in. w luksusowym bloku przy Mansfield Street w centralnym Londynie, gdzie mieszkania kosztują nawet 2,5 mln funtów. W tym budynku, a także w innych miejscach, brytyjska policja przeprowadziła w sobotę przeszukania. Brytyjskie źródła policyjne ujawniły, że Abdulmutallab zwrócił uwagę policji, ale nie uznano go za groźnego na tyle, by go inwigilować. Media przypominają przy okazji nieudanego zamachu, że w 2001 roku inny terrorysta, Richard Reid, próbował przeprowadzić atak w amerykańskim samolocie za pomocą ładunku wybuchowego - 50 gramów pentrytu - ukrytego w bucie. Obecnie odsiaduje dożywotnie więzienie.