Chodzi o akt oskarżenia sprawców zabójstwa agenta amerykańskiej Straży Granicznej Briana Terry'ego, który zginął w grudniu 2010 roku z rąk gangsterów powiązanych z meksykańskimi kartelami narkotykowymi. Sprawcy zastrzelili go z broni utraconej podczas akcji "Szybcy i wściekli", która miała na celu ustalenie, w jaki sposób amerykańska broń trafia w ręce meksykańskich gangów narkotykowych. Jest ona od kilku tygodni przedmiotem gorącej debaty w Waszyngtonie. Administracja prezydenta Obamy odmawiała do tej pory ujawnienia Kongresowi dodatkowych dokumentów w tej sprawie, co doprowadziło do postawienia zarzutu lekceważenia ustawodawców prokuratorowi generalnemu Ericowi Holderowi. Do strzelaniny, w której zginął Brian Terry, doszło 14 grudnia 2010 roku na pustynnym, górzystym terenie w okolicach Tuscon w stanie Arizona przy granicy z Meksykiem. Z aktu oskarżenia opublikowanego w poniedziałek wynika, że czterech z sześciu sprawców ciągle przebywa na wolności. Jeden ze sprawców, Manuel Osorio-Arellanes, który został ranny podczas strzelaniny, został aresztowany w dniu zajścia. Wcześniej zatrzymano także jego brata, Rito. Mężczyźnie postawiono zarzuty związane z dostawą broni. Pozostałych czterech sprawców ciągle jest na wolności. FBI za informacje, które doprowadzą do ich ujęcia, wyznaczyło nagrodę w wysokości jednego miliona dolarów. Poszukiwani dostali się na teren Stanów Zjednoczonych nielegalnie z Meksyku. Mieli dokonać napadu rabunkowego w celu odzyskania partii narkotyków. Z opublikowanych informacji wynika, że agenci federalni, w tym Brian Terry, którzy zostali ostrzelani przez gangsterów, używali broni z gumowymi kulami. W trakcie śledztwa ustalono, że broń, którą posługiwali się sprawcy zabójstwa agenta Terry'ego, pochodziła z zakończonej fiaskiem operacji "Szybcy i wściekli". W sumie Amerykanie utracili kontrolę nad około dwoma tysiącami sztuk broni, która trafiła w ręce przestępców związanych z meksykańskim kartelami narkotykowymi. Operacja prowadzona była przez agentów federalnego Biura Kontroli Alkoholu, Tytoniu i Broni Palnej (ATF), agencji podlegającej prokuratorowi generalnemu Ericowi Holderowi. Wezwany do złożenia zeznań w roli świadka, odmówił udostępnienia części dokumentów powołując się na decyzję prezydenta Baracka Obamy, który po raz pierwszy skorzystał z przysługującego mu prawa do utajnienia dokumentów. Republikanie oskarżyli Holdera o zatajenie informacji dotyczących operacji i doprowadziło to do uchwalenia w Izbie Reprezentantów wniosku o ukaranie prokuratura generalnego za lekceważenie Kongresu. Republikański kongresman Darrell Issa, przewodniczący komisji kontroli i reformy rządu Izby Reprezentantów, która 16 miesięcy temu rozpoczęła prowadzenie śledztwa w sprawie nieudanej operacji, wyraził zadowolenie z upublicznienia przez Departamentu Sprawiedliwości aktu oskarżenia sprawców zabójstwa agenta Terry'ego. Dał jednak do zrozumienia, że dokument z listopada 2011 r. powinien był zostać opublikowany dużo wcześniej. "Chwała im za to, co zrobili, ale potępiam moment (publikacji). Jest jasne, że ma to związek z oskarżeniem Erica Holdera przez Izbę Reprezentantów" - powiedział w poniedziałek Issa.