"Wezwano nas dzisiaj do Mińskiego Komitetu Wykonawczego (administracji Mińska) i odczytali oświadczenie o tym, że Zjazd Narodowy nie jest lokalnym zebraniem obywateli, a masowym mityngiem bez zezwolenia. Był to monolog bez dyskusji" - powiedział Iwaszkiewicz niezależnej gazecie internetowej "Biełorusskije Nowosti". Jak dodał, w kuluarach przedstawiciel milicji powiedział, że zgromadzenie nie zostanie rozpędzone. "Wychodzi na to, że oficjalnie władze z jednej strony nie mogą zgodzić się na Zjazd Narodowy, a z drugiej - na brutalne rozpędzenie nie pozwala sytuacja gospodarcza i dyplomatyczna Białorusi" - ocenił Iwaszkiewicz. Polityk powiedział Radiu Swaboda, że zgromadzenie odbędzie się mimo ostrzeżeń. "Jeśli organizatorzy z niezależnych od nich przyczyn nie dotrą do miejsca zjazdu, to są ludzie, którzy go poprowadzą" - dodał Iwaszkiewicz. Prokuratura generalna Białorusi oświadczyła w czwartek, że zjazd narusza przepisy o masowych zgromadzeniach, które wymagają zgody władz lokalnych. Bez tej zgody akcje takie uznawane są za odbywające się bez zezwolenia, a ich uczestnikom i organizatorom grozi odpowiedzialność administracyjna i karna. Tymczasem opozycjoniści powołują się na inne przepisy, dotyczące zebrań obywateli, o jakich mowa jest w konstytucji i ustawie o zebraniach lokalnych i krajowych. Takie zgromadzenia obywatele mogą zwoływać w celu debaty o problemach życia społecznego z inicjatywy co najmniej 10 proc. osób mieszkających stale na danym terenie. Od lata komitet organizacyjny Zjazdu Narodowego zbierał podpisy i informował o akcji poprzez internet. Według ostatnich planów zgromadzenia miały odbyć się o godz. 13 (godz. 12 czasu polskiego) w sobotę w 28 miastach Białorusi, w tym we wszystkich sześciu miastach obwodowych (wojewódzkich). Organizatorzy chcą dyskutować na nich o odpowiedzialności władz za obecny kryzys gospodarczy na Białorusi.