wyraził zadowolenie z oferty władz w Pekinie. - Z uwagi na ponawiane przez dalajlamę prośby o wznowienie rozmów, stosowne ministerstwo w rządzie centralnym skontaktuje się w nadchodzących dniach z osobistym przedstawicielem dalajlamy - zacytowała Xinhua wypowiedź przedstawiciela władz Chin. Wyraził on ponadto nadzieję, że "dzięki kontaktom i konsultacjom strona dalajlamy podejmie wiarygodne kroki w celu powstrzymania działalności skierowanej na dokonanie rozłamu w Chinach, przestanie spiskować, wzniecać przemoc oraz bojkotować igrzyska olimpijskie w Pekinie". Rzecznik dalajlamy Tenzin Taklha ocenił, że zapowiedziane spotkanie jest "krokiem w dobrym kierunku, gdyż tylko spotkania twarzą w twarz mogą doprowadzić do uregulowania kwestii tybetańskiej". - Od początku antychińskich manifestacji (10 marca) w , Jego Świątobliwość uczynił wszelkie wysiłki na rzecz zbliżenia z Chinami i rządem chińskim i ma nadzieje, że kwestia Tybetu zostanie uregulowana jedynie na drodze dialogu - dodał. Tymczasem rzecznik tybetańskiego rządu na wygnaniu (w Dharamśali, na północy Indii) Thubten Samphel poinformował, że strona tybetańska na razie nie otrzymała zaproszenia w sprawie spotkania od strony chińskiej. Dalajlama wielokrotnie podkreślał, że nie nawołuje do separatyzmu, ani nie rozważa kwestii niepodległości Tybetu, natomiast zależy mu na "drodze środka", a więc autonomii kulturowej dla jego kraju. Duchowny otwarcie mówi o bezustannych atakach na tożsamość tybetańską, braku wolności religijnej czy wręcz "ludobójstwie kulturowym" dokonywanym przez Chiny w Tybecie. Jak powtarza, "domaganie się choć trochę więcej wolności grozi oskarżeniem o separatyzm". Chiny oskarżają Dalajlamę XIV o to, że jego ludzie stoją za najpoważniejszymi od niemal dwóch dekad protestami w Tybecie. Premier Chin Wen Jiabao oświadczył wręcz, że działania te są obliczone na "sabotaż igrzysk olimpijskich" w Pekinie. Dalajlama odrzuca oskarżenia. Tybetańskie władze na wygnaniu twierdzą, że w zamieszkach zginęło co najmniej 150 osób.