"Uważam, że to całkowicie niewłaściwe" - oświadczył Putin na konferencji prasowej w stolicy Kirgistanu, Biszkeku, po spotkaniu ze swym kirgiskim odpowiednikiem Ałmazbekiem Atambajewem. Projekt "podkopie zaufanie podczas procesu negocjacyjnego (w sprawie uregulowania konfliktu w Syrii). Rosja nie poprze żadnych nowych sankcji nałożonych na przywódców syryjskich" - zaznaczył szef rosyjskiego państwa. Wpływ na rozmowy pokojowe W podobnym tonie wypowiedział się we wtorek wiceszef rosyjskiego MSZ Giennadij Gatiłow. Według niego projekt tej rezolucji będzie miał negatywny wpływ na rozmowy pokojowe w sprawie konfliktu syryjskiego. "To jest przeciwskuteczne" - powiedział Gatiłow dziennikarzom w Genewie, gdzie odbywa się 34. sesja Rady Praw Człowieka ONZ. "Klimat będzie negatywny, nie dlatego że zawetujemy to (ten projekt), ale dlatego że rezolucja została przedłożona" - tłumaczył. We wtorek Rada Bezpieczeństwa ONZ ma głosować nad projektem rezolucji, złożonym przez Wielką Brytanię, Francję i Stany Zjednoczone, w sprawie zakazu dostaw śmigłowców dla syryjskiego rządu oraz wpisania na tzw. czarną listę 21 osób, organizacji i firm w Syrii, w tym syryjskich dowódców, zamieszanych w ataki z użyciem broni chemicznej w trwającym od 2011 r. konflikcie. Według ONZ śmigłowce były wykorzystywane do ataków chemicznych. Projekt rezolucji zainicjowała Wielka Brytania i Francja, a niedawno uzyskał aprobatę administracji prezydenta USA Donalda Trumpa - zwraca uwagę agencja Associated Press. Już w piątek wiceambasador Rosji przy ONZ Władimir Safronkow zapowiedział, że Rosja zawetuje ten projekt. Kolejna runda negocjacji Tymczasem w Genewie toczy się kolejna runda negocjacji, której celem jest zapoczątkowanie procesu dochodzenia do politycznego zakończenia trwającej od sześciu lat wojny między wspieranymi przez Rosję siłami reżimu prezydenta Syrii Baszara el-Asada a oddziałami zbrojnej opozycji, popieranymi m.in. przez Turcję. W styczniu agencja Reutera informowała, że ONZ i Organizacja ds. Zakazu Broni Chemicznej (OPCW) po raz pierwszy uznały, iż odpowiedzialność za użycie broni chemicznej w Syrii ponosi prezydent Asad i jego brat. Z raportu, na który powoływał się Reuters, wynikało, że za serię ataków z użyciem gazów bojowych, do których doszło w latach 2014-15, odpowiada Asad, jego młodszy brat Maher el-Asad, który dowodzi elitarną 4. Dywizją Pancerną, minister obrony, szef wywiadu wojskowego oraz spora grupa wysokiej rangi oficerów, w tym czterech dowódców sił powietrznych. Przedstawiciel rządu Asada powiedział wówczas Reuterowi, że oskarżenia ekspertów są bezpodstawne.