- Koalicja rządząca Fideszu i Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej (KDNP) osiągnęła wielkie zwycięstwo w niedzielnych wyborach parlamentarnych na Węgrzech - oświadczył premier Węgier Viktor Orban w przemowie wieńczącej jego wygraną. - Odnieśliśmy wielkie zwycięstwo. Tak wielkie, że widać je nawet z księżyca, a już na pewno z Brukseli - oznajmił. Orban ocenił, że właśnie podczas tych wyborów koalicja rządząca musiała walczyć z najsilniejszymi wiatrami przeciwnymi: "lewicą w kraju, międzynarodową lewicą dookoła, brukselskimi biurokratami, wszystkimi pieniędzmi i organizacjami (finansisty) Gyoergya Sorosa, międzynarodowymi mediami głównego nurtu, i wreszcie z prezydentem Ukrainy. Nigdy dotąd nie mieliśmy tylu przeciwników na raz". - Nie pozwoliliśmy na powrót haniebnej przeszłości, obroniliśmy niezależność i wolność Węgier, obroniliśmy ich pokój i bezpieczeństwo - ocenił. Podkreślił przy tym, że Węgry mają nie tylko przeciwników, ale też przyjaciół. - Oni też uczynili wszystko, byśmy zwyciężyli. Z życzliwością myślimy o amerykańskich przyjaciołach, o Polakach, Włochach, Hiszpanach, Serbach, Słowakach i Austriakach, którzy byli z nami i nam pomagali w minionych miesiącach - powiedział. Gratulacje od Władimira Putina AFP podaje, że z gratulacjami dla premiera Węgier pospieszył prezydent Rosji Władimir Putin. Oprócz gratulacji w nocie pojawiła się informacja, że Putin liczy na dalsze budowanie więzi między Rosją a Węgrami. Według niemal pełnych danych (po przeliczeniu 98,95 proc. głosów) koalicja Fidesz-KDNP zdobyła 135 mandatów w 199-osobowym parlamencie, a więc uzyskała większość konstytucyjną. Zjednoczona opozycja, która po raz pierwszy wystawiła w każdym z jednomandatowych okręgów wyborczych tylko jednego kandydata, będzie mieć zaledwie 35 mandatów. Do parlamentu nieoczekiwanie dostała się też skrajnie prawicowa partia Nasza Ojczyzna z siedmioma mandatami oraz przedstawiciel narodowości niemieckiej, który w ubiegłej kadencji wspierał swym głosem Fidesz.