Prezydent Władimir Putin odpowiadał na pytania dotyczące m.in. Nawalnego na swojej dorocznej konferencji prasowej. Putin powiedział, że Nawalny - którego nazywał "tym pacjentem w berlińskiej klinice" - jest wspierany przez amerykańskie służby wywiadowcze. Dodał, że jeśli to prawda, "rosyjskie służby specjalne powinny mieć go na oku". - Ale to nie znaczy, że trzeba go otruć, komu to potrzebne? Gdyby służby chciały to zrobić, to doprowadziłyby tę sprawę do końca - dodał Putin. Przypomniał, że na prośbę żony opozycjonisty wydał rozkaz, by wypuścić Nawalnego z Rosji na leczenie w Niemczech. 14 grudnia dwa portale śledcze opublikowały materiał, w którym podały nazwiska ośmiu funkcjonariuszy Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), zamieszanych - według autorów publikacji - w otrucie Nawalnego. 13 grudnia "The Times" powołując się na źródła w służbach specjalnych Niemiec podał, że trucizna mogła zostać Nawalnemu podana nie raz, tylko dwa razy. "Times" poinformował, że rosyjskie siły bezpieczeństwa prawdopodobnie zmusiły do tego lekarza w szpitalu Omsku, gdzie opozycjonista trafił po pierwszej próbie otrucia.