Gazeta przypomina, że zawieszenie broni miało w poniedziałek zły początek, gdyż pojawiły się doniesienia, że reżim prezydenta Baszara el-Asada bombarduje obszary, które miało ono obejmować. "To, czy zawieszenie broni w ogóle ruszy, będzie najpewniej zależeć od tego, czy Moskwa będzie mogła ograniczyć dyktatora, który jest jej klientem" i który zaledwie kilka godzin wcześniej powtórzył, że chce siłą odzyskać kontrolę nad całą Syrią - uważa "WP". Jednocześnie gazeta pisze, że reżim Putina ma motywację do osiągnięcia sukcesu: jeśli rozejm się utrzyma, to Putin zrealizuje aspiracje, by narzucać USA swą wolę. Gdy Rosja rozpoczęła rok temu bezpośrednią interwencję wojskową w Syrii, prezydent USA Barack Obama przewidywał, że "jedynie wepchnie ona Rosję w bagno". Tymczasem porozumienie zawarte w piątek przez szefów dyplomacji USA i Rosji, Johna Kerry'ego i Siergieja Ławrowa, "daje Putinowi wszystko, czego chciał" - zauważa "WP". Reżim Asada, który rok temu się chwiał, będzie umocniony, a opozycja otrzyma potężny cios. Tymczasem USA spełnią żądanie wysuwane od dawna przez Putina, by przyłączyły się do Rosji w atakowaniu grup uważanych za terrorystyczne. "Jeśli kiedykolwiek dojdzie do poważnych negocjacji politycznych w sprawie przyszłości Syrii, co przynajmniej w ostatnich miesiącach administracji Obamy jest mało prawdopodobną perspektywą, reżim Asada i jego rosyjscy oraz irańscy sponsorzy będą mieli dominującą pozycję" - czytamy. Gruntowne ustępstwa prezydenta USA Według "WP" te gruntowne ustępstwa zasadniczo oznaczają rezygnacją z dawnego celu Obamy, by uwolnić Syrię od Asada, i sprawiają, że USA są młodszym partnerem Rosji w najważniejszym trwającym konflikcie na Bliskim Wschodzie. W zamian Kerry obiecuje, że do oblężonego Aleppo i innych miejsc, w których stosowana jest taktyka "poddaj się lub się zagłódź", zostanie dostarczona pomoc humanitarna. Syryjskie lotnictwo w ramach porozumienia, którego tekst nie został upubliczniony, przypuszczalnie ma mieć zakaz zrzucania bomb beczkowych, chloru i innej amunicji na wiele obszarów, w których rebelianci mają swe bazy. "Jeśli naprawdę tak się stanie i uda się uratować wiele istnień, będzie to korzystne" - czytamy. Być może będzie to jedyna korzyść dostępna amerykańskiej polityce, która uznaje za skazane na niepowodzenie i wyrzeka się tych samych ograniczonych działań wojskowych, które Rosja stosowała z powodzeniem - dodaje "WP" i pisze, że wydaje się, iż w porozumieniu są luki. Jak czytamy, Putin i Asad uzgodnili wiele poprzednich rozejmów w Syrii, po czym naruszali je wszystkie. Gazeta przypomina, że w przypadku prezydenta Rosji dochodzą też porozumienia w sprawie Ukrainy. "Nagrodą było zdobywanie terytoriów i wzmacnianie strategicznych pozycji", podczas gdy odpowiedzią USA nie były sankcje, lecz dodatkowe ustępstwa i propozycje nowych porozumień - podkreśla "WP. "Jeśli tym razem reżim wypełni swe obietnice, być może powodem będzie to, że wreszcie kończy się czas, by wykorzystać tę administrację USA" - uważa "WP". Krytykuje administrację Obamy za to, że "rezygnowała ze swoich czerwonych linii, pozwoliła Rosji odbudować się jako siła na Bliskim Wschodzie i zdradziła tych Syryjczyków, którzy mieli nadzieję na pozbycie się krwawego dyktatora".