Rosyjski prezydent wypowiadał się na ten temat na dorocznej konferencji prasowej dla mediów rosyjskich i zagranicznych. Putin wspomniał, że sam po dwóch kadencjach prezydenckich odszedł z urzędu, a potem powrócił na Kreml - zgodnie z konstytucją, ponieważ nie była to kolejna kadencja z rzędu. Ocenił, że sformułowanie o dwóch kadencjach z rzędu "deprymuje niektórych politologów" i działaczy. "Można byłoby to usunąć" - uznał. Zaznaczył także, że rozumie te partie polityczne, które chcą rozszerzenia pełnomocnictw parlamentu. Na pytanie, czy należałoby wprowadzić do konstytucji zmiany w celu nowego podziału kompetencji między parlamentem, rządem i prezydentem, odparł, że są mu znane dyskusje na ten temat. Jednak można byłoby to zrobić "jedynie po dobrym przygotowaniu i głębokiej dyskusji w społeczeństwie" - zastrzegł. Podkreślił, że "nie należy przyjmować nowej konstytucji". Kwestia ewentualnych zmian w konstytucji postrzegana jest w Rosji w kontekście obecnej, drugiej z rzędu, kadencji prezydenckiej Putina. Większość komentatorów uważa, że po jej zakończeniu w 2024 roku rosyjski przywódca pozostanie wpływową osobą w państwie i część politologów sądzi, że drogą do tego mogłaby być modyfikacja konstytucji. Putin mówił dotąd, że nie zamierza zmieniać ustawy zasadniczej. Putin podsumował swoje rządy Proszony o podsumowanie swych rządów, Putin, który pierwszy raz został prezydentem w 2000 roku, przekonywał, że dzisiejsza Rosja jest zupełnie innym krajem, niż przed 20 laty. Jest stabilna wewnętrznie, ma "zupełnie inną" gospodarkę i siły zbrojne należące do jednych z najbardziej rozwiniętych technologicznie na świecie - ocenił. Powtórzył często wypowiadaną ocenę, że rosyjska gospodarka zaadaptowała się do sankcji zachodnich. Zapowiedział, że Moskwa odpowiadać będzie analogicznie na restrykcje podejmowane w stosunku do niej przez Stany Zjednoczone. Zapewnił zarazem, że Rosja opowiada się za poprawieniem stosunków z USA i będzie dążyć w tym kierunku "niezależnie od tego, kto zasiada w Białym Domu". Postawienie w stan oskarżenia w Izbie Reprezentantów prezydenta USA Donalda Trumpa odbywa się - według Putina - "pod zmyślonymi pretekstami" i jest kontynuacją "wewnętrznej walki politycznej". Putin nie wierzy, że kadencja Trumpa się sończy Rosyjski prezydent wyraził wątpliwość, by oskarżenia zostały poparte w Senacie. "Nie jestem przekonany, że kadencja Trumpa się kończy" - podkreślił. Zarzucił Stanom Zjednoczonym, że nie odpowiedziały na propozycje Moskwy w sferze bezpieczeństwa i ostrzegł, że jeśli rosyjsko-amerykański układ rozbrojeniowy Nowy START nie zostanie przedłużony, to nie będzie porozumień, jakie powstrzymywałyby wyścig zbrojeń. Zaznaczył, że Rosja nie planuje sojuszu wojskowego z Chinami. System wczesnego ostrzegania przed pociskami rakietowymi, w którego stworzeniu Moskwa pomaga Chinom, ma wyłącznie obronny charakter - zapewnił Putin. Prezydent Rosji skomentował kwestię tranzytu gazu przez Ukrainę Spośród krajów sąsiednich Putin najwięcej miejsca poświęcił Ukrainie, przy czym - jak oceniają komentatorzy - powstrzymał się od ostrych komentarzy. Nie krytykował działań prezydenta Wołodymyra Zełenskiego i ocenił, że istnieją pewne pozytywne rezultaty w procesie uregulowania konfliktu w Donbasie. Zapewnił jednak, że na wschodzie Ukrainy nie ma zagranicznych wojsk, a są tam jedynie siły samoobrony tworzone przez miejscowych mieszkańców. Nalegał też na podjęcie przez władze w Kijowie "bezpośredniego dialogu z Donbasem", czyli z prorosyjskimi separatystami. "Jeśli dojdzie do dialogu, to problem zostanie rozwiązany" - oświadczył. Zadeklarował chęć porozumienia się z Ukrainą w kwestiach gazowych i utrzymania tranzytu gazu rosyjskiego przez ten kraj. Po raz pierwszy Putin wspomniał publicznie o możliwości uznania roszczeń strony ukraińskiej wynikających z decyzji sądu arbitrażowego w Sztokholmie. "Istnieje decyzja sądowa i powinniśmy się na tym opierać" - powiedział. Poruszył też kwestie historyczne Putin skrytykował przyjętą we wrześniu rezolucję Parlamentu Europejskiego dotyczącą wybuchu II wojny światowej. Oświadczył, że stawianie na jednej płaszczyźnie ZSRR i Niemiec hitlerowskich jest "szczytem cynizmu". "Totalitaryzm zasługuje na potępienie (...), można potępiać dowolnie stalinizm i ogółem totalitaryzm (...), nasz naród najbardziej ucierpiał z jego powodu, ale porównywanie stalinizmu i Niemiec faszystowskich świadczy o nieznajomości historii" - oświadczył. Według rosyjskiego prezydenta Józef Stalin "nie splamił się bezpośrednimi kontaktami" z Adolfem Hitlerem, a ZSRR jako ostatnie państwo podpisało z Niemcami hitlerowskimi pakt o nieagresji. Odnosząc się do tajnych protokołów tego paktu, których konsekwencją był rozbiór Polski, Putin oznajmił, że Polska "sama wzięła udział w rozbiorze Czechosłowacji", a wojska sowieckie wkroczyły do Polski (17 września 1939 roku) "po tym, jak polski rząd utracił kontrolę nad swoimi siłami zbrojnymi". "Nie było o tym z kim rozmawiać" - oświadczył. Putin wspomniał także, że zamierza napisać artykuł na temat wydarzeń poprzedzających II wojnę światową. Mówił o tym w kontekście przyszłorocznych obchodów w Rosji 75. rocznicy zakończenia tej wojny. Putin bronił także kontrowersyjnych zmian w rosyjskim prawie Dzień przed rozmowami z białoruskim prezydentem Alaksandrem Łukaszenką gospodarz Kremla skomentował też postulaty Mińska o zapewnieniu Białorusi ceny gazu na poziomie cen wewnętrznych w Rosji. Aby taka ulgowa stawka dla Białorusi była możliwa, potrzebne byłyby wspólne reguły w postaci ustaw, a nawet wspólne organy ponadnarodowe - kontrolne i emisyjne - zaznaczył. Putin przyznał, że prokuratura w Rosji nie zwracała się oficjalnie do Berlina o wydanie Zelimchana Changoszwilego - pochodzącego z Gruzji Czeczena, zabitego w sierpniu w Berlinie. Zapewnił jednak, że były na ten temat rozmowy na szczeblu służb specjalnych. Putin nazwał Changoszwilego "krwawym zabójcą" i wytknął Berlinowi, że po niemieckiej stolicy "spacerują bandyci". Pytany o kontrowersyjne ustawy przyjęte w tym roku w Rosji, dotyczące m.in. sfery internetu, Putin bronił tych aktów prawnych. Zapewnił, że Rosja "nie idzie w stronę zamknięcia internetu", a celem ustawy o tzw. suwerennym (autonomicznym - red.) internecie jest zapobieżenie skutkom odcięcia jej od światowej sieci. Na pytanie o możliwość uznawania w Rosji osób fizycznych za tzw. zagranicznych agentów, Putin odparł, że "każde państwo podejmuje działania na rzecz ograniczania wpływów zagranicznych". Z Moskwy Anna Wróbel