Podstępny program zainfekował ponad 225 tysięcy komputerów jak się wydaje, tylko po to, by wykorzystać je później do zasypania strony internetowej Białego Domu stosem danych, tak by nie można się z nią połączyć. Atak jednak chybił, bo strona została przeniesiona wcześniej pod inny adres i każdy kto chce przeczytać wypowiedzi prezydenta Busha z Londynu, może je spokojnie znaleźć. Atak wykorzystywał słabości systemów operacyjnych stosowanych przede wszystkim w komputerach służbowych, dlatego dotknął niewiele maszyn prywatnych użytkowników. Inaczej może być w przypadku wirusa Sircam, który w ostatnich czasach również bardzo szybko roznosi się po świecie. Może on zaśmiecać twarde dyski, kasować nasze pliki i rozsyłać je do znajomych, dokładnie tak samo jak niegdyś wirus "I love you".