Przywódczyni francuskiego Frontu Narodowego popierała wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, a teraz wspiera kandydaturę Donalda Trumpa, który w sondażach znów zrównał się z Hillary Clinton. Otoczenie Marine Le Pen przekonuje, że Brexit i popularność Trumpa świadczą o "patriotycznym przebudzeniu przeciwko elitom". "To jest wiosna ludów" - uważa Nicolas Bay, sekretarz generalny ugrupowania Le Pen. W niedzielę, 18 września, odbyła się konwencja Frontu Narodowego, oceniana jako początek prezydenckiej kampanii szefowej partii. Le Pen po raz kolejny opowiedziała się za wyjściem Francji z Unii Europejskiej i wzorem Trumpa postulowała budowę murów mających powstrzymać nielegalną imigrację. Polityk zadeklarowała "obronę francuskiej tożsamości i suwerenności". Jak czytamy w "Guardianie", w najbliższych miesiącach Le Pen będzie chciała przedstawić siebie jako spokojną i jednoczącą liderkę. Wydźwięk kampanii wyborczej ma być pozytywny, nie negatywny. Wszystko po to, by uspokoić wyborców postrzegających ją jako niebezpiecznego, nacjonalistycznego radykała. Marine Le Pen prowadzi w większości prezydenckich sondaży. Jej poparcie oscyluje koło 27-29 proc. Głównym rywalem Le Pen będzie prawdopodobnie kandydat Republikanów - albo Alain Juppe, albo Nicolas Sarkozy. Juppe jest bardziej umiarkowany i lepiej wypada w sondażach, natomiast Sarkozy próbuje "zajść Le Pen od prawej", a więc stara się być jeszcze bardziej antyimigrancki od szefowej Frontu Narodowego. W wyborach liczyć się może Emmanuel Macron, były minister gospodarki w gabinecie Francois Hollande'a, założyciel ruchu En Marche. Sondaże nie dają większych szans obecnemu prezydentowi - wspomnianemu Hollande'owi. Pierwsza tura wyborów prezydenckich we Francji odbędzie się 23 kwietnia, a druga 7 maja. (mim)