Pozostałych dwadzieścia zarzutów zabójstw sąd uznał za niewystarczająco udowodnione. Reuter pisze, że orzeczenie o winie zaowocuje najpewniej skazaniem Bargutiego na dożywotnie więzienie. Prokurator domaga się pięciokrotnej kary dożywocia. AFP pisze, że 6 czerwca sąd ogłosi wymiar kary. - Intifada nie ustanie dopóty, dopóki trwa okupacja izraelska - zawołał przywódca po ogłoszeniu decyzji sądu. Użył hebrajskiego - języka, którego nauczył się przez lata spędzone w izraelskich więzieniach. Władze Autonomii odrzuciły wyrok i zażądały natychmiastowego uwolnienia skazańca. Komentując wyrok izraelski minister sprawiedliwości Josef Lapid powiedział, że teraz Izrael może rozważyć postawienie przed sądem przywódcy Autonomii Palestyńskiej Jasera Arafata. Sąd powiedział w rozstrzygnięciu, że przynajmniej niektóre ataki, jakimi kierował Barguti, "opierały się na instrukcjach" Arafata. - Arafat nigdy nie dawał wyraźnych instrukcji do ataków, ale dawał do zrozumienia, jaki czas będzie najlepszy na zamach - uznali sędziowie. Otoczenie Arafata stanowczo zaprzeczyło i uznało, że słowa te zmierzają tylko do eskalacji konfliktu na Bliskim Wschodzie. Barguti ma 44 lata i jest palestyńskim deputowanym. Uważa się go za przywódcę palestyńskiego powstania, a także wymienia jako następcę Arafata. Izrael schwytał go w 2002 roku pod zarzutem działalności terrorystycznej. Barguti konsekwentnie nie przyznawał się do organizowania antyizraelskich ataków. Wyraził dumę z oporu Palestyńczyków przeciwko okupacji, ale sprzeciwił się "zabijaniu niewinnych". Reuter nazywa go zwolennikiem pragmatyzmu w stosunkach z Izraelem. Komentatorzy twierdzą, że skazanie Bargutiego tylko przysporzy mu zwolenników. Na wieść o orzeczeniu, palestyńscy bojownicy w Strefie Gazy zagrozili porwaniem izraelskich żołnierzy. Zakładnicy mieliby być wymienieni na Bargutiego. Urodzony w Ramallah Barguti, dawny zwolennik procesu pokojowego, to obecnie jeden z najradykalniejszych ludzi Arafata. Jeden z przywódców Intifady z lat 1987-93, stanął też na czele powstania w 2000 r. Jest sekretarzem generalnym tuchu Arafata, czyli Fatahu. Od 2000 roku kieruje milicją Fatahu - Tanzim na Zachodnim Brzegu Jordanu. Wśród Palestyńczyków znany jest jako charyzmatyczny przywódca, zdolny porwać tłumy.