- Potwierdzam, że żyję, ale nie czuję się dobrze. Nie mogę patrzeć na to, co dzieje się na Ukrainie - stwierdził. Jego zdaniem, to kijowski parlament, a nie Rosja, która dokonała inwazji na terytorium kraju, którego był prezydentem, chce "uzbroić nacjonalistów i rozpocząć wojnę". - USA i inne kraje utrzymują, że utraciłem władzę - powiedział. - Ja oświadczam, że władze wybrane w wyborach 25 maja będą nielegalne - dodał. Odwołał się też do wojska ukraińskiego, nawołując żołnierzy do zdrady. Stwierdził też, że chce wrócić do Kijowa, "gdy sytuacja na to pozwoli". Janukowycz ani słowem nie odniósł się natomiast do rosyjskiej inwazji na Krym, ani nie mówił nic o próbach destabilizacji sytuacji w kraju przez rosyjskie skrajnie prawicowe organizacje na wschodzie, o których mówi się na Ukrainie, że mogą być wspierane przez putinowską FSB. Janukowycz przemawiał po rosyjsku na konferencji w położonym w Federacji Rosyjskiej Rostowie nad Donem. ML