Te i inne krytyczne uwagi japońskiego posła Taro Kono pod adresem m.in. japońskiego rządu pochodzą z depeszy datowanej na 27 października 2008 roku, którą umieścił na swojej stronie brytyjski dziennik "Guardian". Kono ostro skrytykował japońskie resorty gospodarki, handlu i przemysłu (METI) m.in. za przestarzałe standardy radioaktywności, które pozostają niezmienione od czasów katastrofy w Czarnobylu. Kono podał tu przykład norm dla importowanej żywności, których nie obniżano od 1986 roku. METI hamowały też rozwój alternatywnych źródeł energii, wbrew oficjalnie lansowanej polityce rządu - powiedział poseł. Chodzi np. o zaaranżowaną przez resorty "porażkę legislacji" wspierającej odnawialną energię. W zamian uchwalono tzw. ustawę RPS, która jedynie wymaga od firm energetycznych, by kupowały małe ilości energii z alternatywnych źródeł. Wskazał ponadto, że rządowe subwencje dla projektów pozyskiwania energii ze źródeł odnawialnych były przyznawane na tak krótko, że firmy miały problem ze znalezieniem inwestorów, bo ci obawiali się ryzyka i niepewnego losu przedsięwzięcia. Kono oskarżył też METI, że ukrywały informacje o incydentach nuklearnych, rzeczywistych kosztach i problemach energetyki jądrowej - zarówno przed społeczeństwem, jak i posłami. Mówił też o biurokracji, przez którą wszelkie zapytania do parlamentarnych komisji w tych kwestiach prędzej czy później i tak trafiały do wspomnianych ministerstw, gdzie sprawa grzęzła. Japoński poseł zwracał też uwagę na nierozwiązany problem składowania wysoko radioaktywnych odpadów nuklearnych w Japonii. Mówił, że z uwagi na położenie geograficzne Japonia nie ma warunków do stworzenia stałego miejsca składowania takich odpadów i nie stworzyła go do tej pory. Wskazał przy tym na wysoką aktywność sejsmiczną na tym obszarze, powszechne występowanie wód gruntowych i liczne wulkany.