Wśród działań Kremla wymieniono m.in. dostawy pocisków Grad, ataki zbrojne, spiski na życie, kampanię dezinformacyjną wymierzoną w prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwilego imputującą mu "paranoidalną dysfunkcję". "Skumulowany ciężar dowodów z ostatnich kilku lat wskazuje, że Rosjanie agresywnie prowadzą zakulisową grę o dużą stawkę, w której uznają tylko kilka hamulców, jeśli w ogóle" - napisał 20 lipca 2007 roku w tajnej depeszy do Departamentu Stanu ambasador USA w Tbilisi John Tefft. Za pierwszoplanowy cel działań Kremla Tefft uznał odsunięcie Saakaszwilego od władzy, a za dalekosiężny cel zmianę politycznej, prozachodniej i pronatowskiej orientacji władz gruzińskich. Innym celem było "sprowokowanie przywódców Gruzji do nieprzemyślanych, pochopnych działań prowadzących do ich alienacji na Zachodzie" - zaznaczył Tefft. Na liście działań rosyjskich prowadzących do zdestabilizowania Gruzji, ambasador wymienił m.in. ostrzelanie abchaskiego regionu Kodori, wówczas kontrolowanego przez Gruzję, wysadzenie w powietrze samochodu gruzińskiej policji i prawdopodobny udział w zamachu na działacza opozycji. Z depeszy wynika też, że w przededniu wojny gruzińsko-rosyjskiej z sierpnia 2008 roku administracja George'a W. Busha nalegała na Saakaszwilego, by się nie dał sprowokować Moskwie i postępował z umiarem. 13 czerwca 2007 roku ówczesny ambasador USA w Moskwie William Burns w rozmowie z Saakaszwilim w Paryżu radził gruzińskiemu prezydentowi, by "unikał antagonizowania Rosji". Saakaszwili powiedział Amerykanom, że jest przekonany, iż Władimir Putin osobiście zaangażował się w oderwanie Abchazji od Gruzji. "Guardian" pisze, że były to "prorocze słowa".