Rzecznik MSZ Marcin Bosacki powiedział PAP, że resort nie będzie komentować tych publikacji. Informacja taka znalazła się w nocie, sporządzonej w ambasadzie USA w Warszawie po spotkaniu b. szefa sztabu generalnego WP gen. Franciszka Gągora z attache wojskowym. Notę opublikował na swojej stronie internetowej rosyjski magazyn "Russkij Reporter". Według magazynu, redakcja otrzymała od Wikileaks pakiet amerykańskich dokumentów dyplomatycznych poświęconych stosunkom Rosji z krajami ościennymi. W notatce czytamy ponadto: "Gruzja zwróciła się do Polski zarówno o wyrzutnie rakiet przeciwlotniczych GROM jak i przeciwpancerne pociski kierowane FAGGOT; gdyby Polska zdecydowała się dostarczyć tę broń, zwróci się do USA z prośbą o przetransportowanie jej do Gruzji drogą powietrzną. Gągor wezwał do (wzmożenia) polsko-amerykańskich wysiłków w celu przekonania Niemiec do poparcia przyspieszonego MAP (Planu na Rzecz Członkostwa w NATO, ang. Membership Action Plan - PAP) dla Ukrainy; gdyby Gruzja została przyjęta do MAP w kwietniu, nie doszłoby do rosyjskiego ataku" (wojny Rosji z Gruzją w sierpniu 2008 roku). "Spytany o dalsze kroki i zamiary Rosjan - czytamy w notatce - Gągor powiedział, że Saakaszwili podjął wyjątkowo złą decyzję o wkroczeniu do Osetii Południowej i zadziałał dokładnie tak, jak wyobrażali to sobie Rosjanie". "Według polskich władz, Saakszwilego zmanipulowali rosyjscy agenci, być może nawet wśród jego doradców, umożliwiając działania wojskowe w Gruzji w celu destabilizacji gruzińskiego rządu" - napisano w depeszy. "Polska jest przekonana, że sukces Rosji w Gruzji zwiększy wpływy twardogłowych w Moskwie" - czytamy również w dokumencie. Z dokumentu wynika, że "Polska jest przekonana, iż za wydarzenia odpowiada (premier Rosji Władimir) Putin, i że (prezydent Dmitrij) Miedwiediew jedynie wykonuje jego polecenia". "Gągor nie wiedział, czy rosyjska armia wejdzie do Tbilisi, lecz oznajmił, że gruzińska armia nie jest w stanie przeciwdziałać dalszym rosyjskim działaniom wojskowym" - czytamy. "Gen. Gągor zwrócił uwagę, że rosyjskie działania w Gruzji dowodzą, iż ocena Polski na temat zagrożenia z Rosji była właściwa, natomiast ocena USA i NATO była mylna. Sytuacja w Gruzji pokazuje, że Rosja jest nieprzewidywalna oraz że użycie siły militarnej pozostaje dla Moskwy kwestią otwartą. Obecnie polskie władze są nawet bardziej przekonane, iż bezpieczeństwo Polski musi zostać wzmocnione, a rozmieszczenie w Polsce Patriotów jest jeszcze ważniejsze" - napisano w dyplomatycznej nocie. "Polska przyjęła zaskakująco silną rolę", "zaskakująca jedność na linii prezydent-rząd" Z amerykańskich materiałów dyplomatycznych ujawnionych przez serwis Wikileaks wynika, że ambasada USA w Warszawie oceniała, iż w sierpniu 2008 roku Polska "przyjęła zaskakująco silną rolę przywódczą podczas konfliktu w Gruzji". Amerykańscy dyplomaci zauważyli wówczas, że "prezydent (Lech) Kaczyński koordynował regionalne demonstracje solidarności z Tiblisi", w tym podróż do stolicy Gruzji z prezydentami Ukrainy i krajów bałtyckich oraz "głośno potępił" rosyjskie działania militarne. "Wykazując niespotykaną jedność na linii prezydent-rząd, prezydent, premier i minister spraw zagranicznych koordynowali wspólne inicjatywy wśród krajów wschodnioeuropejskich i stanowczo naciskali na UE i NATO, by wzmocniły wysiłki mające na celu zakończenie walk" - relacjonowali pracownicy ambasady USA w Warszawie. Powołując się na ówczesnego wiceministra spraw zagranicznych Andrzeja Kremera pisali również, że szef polskiego MSZ Radosław Sikorski musiał "przezwyciężyć sympatię niektórych krajów członkowskich UE dla rosyjskich działań 'defensywno/ofensywnych' w Gruzji" i udało mu się przekonać do swoich argumentów ministrów spraw zagranicznych unijnej "27". Kremer miał podkreślać, że kilka państw UE uważało, iż prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili był odpowiedzialny za konflikt i skłonne były uznać, że Rosja prowadzi działania "defensywno-ofensywne". W dokumencie ambasady napisano również, że Sikorski forsował propozycję zastąpienia "rosyjskich sił pokojowych w Gruzji, siłami dowodzonymi przez UE". Kremer w rozmowie z jednym z amerykańskich dyplomatów miał też podkreślać, iż rosyjskie działania w Gruzji nie mogą zniszczyć gruzińskiej kandydatury do Planu na Rzecz Członkostwa (z ang. Membership Action Plan, MAP), który jest pierwszym formalnym krokiem na drodze do przyjęcia do NATO. W przeciwnym razie Rosjanie zyskają na swoich działaniach i zachęci ich to do podobnych reakcji w innych miejscach w regionie. W komentarzu do notatki amerykańscy dyplomaci napisali, iż "Polacy najwyraźniej obawiają się, by Rosji nie udało się przedefiniować status quo w Osetii Płd. i jednoczenie pokrzyżować aspiracji Gruzji i Ukrainy do MAP". Zaznaczono też, iż strona polska miała nadzieję, iż UE zaoferuje wysłanie swoich sił pokojowych oraz "będzie chciała postawić ważne karty przetargowe w dialogu UE-Rosja, jak relacje energetyczne i umowa dotycząca partnerstwa, by przekonać Rosję do przyjęcia takich sił". Według Amerykanów oba te cele były "zbyt wygórowane".