Depesze opublikował niemiecki tygodnik "Der Spiegel" na swoich stronach internetowych. "Gazprom jest taki, jak można wyobrazić sobie państwowy monopol, który siedzi na ogromnym bogactwie" - napisał w 2009 r. amerykański ambasador w Moskwie John Beyrle. Uważa on koncern za "niewydajny, sterowany przez politykę i skorumpowany". Z notatki amerykańskiego dyplomaty ze spotkania z wysokim przedstawicielem Gazpromu wynika, że do celów rosyjskiego koncernu należy "uzyskanie maksymalnej kontroli nad globalnymi zasobami energetycznymi". Firma jest ponadto narzędziem polityki socjalnej dla Kremla, a jej priorytety to zaopatrywanie w gaz samych Rosjan oraz "wypełnienie pewnych socjalnych zobowiązań". "Przedstawiciel Gazpromu opisał tę firmę jako socjalistycznego monopolistę" - informowała amerykańska placówka. W depeszach z 2009 r. Amerykanie bardzo sceptycznie oceniają ambicje Gazpromu, który chciał stać się "najwartościowszą firmą na świecie". "Wartość rynkowa firmy, produkcja i sprzedaż załamały się od początku kryzysu gospodarczego" - napisał ambasador USA. Znacznie ograniczone dochody zmusiły koncern do zmniejszenia inwestycji, wbrew politycznej retoryce. Według dyplomaty problemy te nie są wyłącznie konsekwencją kryzysu i mają naturę długofalową, gdyż zmniejszy się zapotrzebowanie na rosyjski gaz w Niemczech i innych krajach Europy. Pomimo największych na świecie rezerw gazu "Gazprom nie jest konkurencyjną firmą światową (...) Jest on spadkobiercą sowieckiego ministerstwa ds. gazu i nadal działa w ten sposób" - oceniają amerykańscy dyplomaci.