Swój wstępny raport ma we wtorek przedstawić Radzie Europy. Dochodzenie może potrwać jeszcze co najmniej rok. Specjalną komisję powołał też Parlament Europejski. Nieoficjalnie unijni dyplomaci twierdzą jednak, że chodzi przede wszystkim o uspokojenie nastrojów. Komisja Parlamentu Europejskiego nie ma uprawnień śledczych, nie będzie więc miała dostępu do tajnych dokumentów a świadkowie nie mają obowiązku stawienia się na wezwanie. Prawdopodobnie więc komisja niczego nie udowodni. Dlatego - jak mówi się w kuluarach PE - cała sprawa nie zaszkodzi członkostwu Rumunii w UE, ani też nie odbije się ewentualnymi sankcjami na Polsce, gdzie rzekomo też miały być tajne amerykańskie więzienia. Rzekomo, bo na razie nie przedstawiono żadnych dowodów.