Sam jubilat, "odpoczywający" - zdaniem kubańskich dyplomatów - po operacji przewodu pokarmowego, której został poddany przed dwoma tygodniami - nie pojawił się na koncercie zatytułowanym ""Pieśni dla Ojczyzny". Zgromadzeni na bulwarze nadmorskim Malecon w Hawanie, w większości młodzi Kubańczycy wznosili okrzyki "Niech żyje Fidel"; nad tłumem widniały portrety lidera i transparenty z życzeniami. Przez ponad pięć godzin czołowi artyści kubańscy występowali na estradzie nazwanej "Trybuną antyimperialistyczną", która została ustawiona naprzeciw siedziby Przedstawicielstwa Interesów USA na Kubie, zastępującego ambasadę USA, wobec nieistnienia między obu krajami stosunków dyplomatycznych. W atmosferze wielkiej fiesty występowała m.in. pieśniarka Omara Portuondo ze słynnego "Buena Vista Social Club" i znany pianista Frank Fernandez. W przeddzień urodzin kubańskiego przywódcy oficjalny dziennik rządowy "Granma" zamieścił relację pewnego współpracownika Fidela Castro, który odwiedził go w szpitalu, aby "omówić pokrótce" pewne bieżące sprawy i widział, jak przywódca wstaje z łóżka i w ramach terapii ruchowej chodzi po swoim pokoju szpitalnym. Od czasu operacji Castro jednak nie pojawił się na forum publicznym. Z okazji urodzin przywódcy, wszechobecne na Kubie Komitety Obrony Rewolucji wezwały mieszkańców, by uczcili tę okazję sprzątając tereny zamieszkania. Także pracownicy urzędów i instytucji centralnych mają z tej samej okazji w niedzielę pracować dodatkowo cztery godziny na plantacjach trzciny cukrowej. W niedzielę do Hawany "z urodzinowym tortem" wybiera się natomiast prezydent Wenezueli Hugo Chavez. Zapowiadając swą wizytę na Kubie, Chavez nazwał Castro "wielką postacią Ameryki i historii". Chavez odwiedził Castro też w październiku 2004 r., po spektakularnym publicznym upadku kubańskiego lidera, w wyniku którego doznał kontuzji kolana i złamał prawą rękę.