Według portalu LifeNews, przysługa miała kosztować 4 miliony rubli, to jest równowartość około 400 tysięcy złotych. Znany w Moskwie handlarz narkotykami Robert Izmajłow został zatrzymany w maju. Miał przy sobie 200 gramów amfetaminy. Jak ujawniają dziennikarze portalu LifeNews, już na etapie śledztwa "zaczęły dziać się cuda". Izmajłowowi zarzucono jedynie nielegalne posiadanie narkotyków, choć wszyscy doskonale wiedzieli, że handluje białym proszkiem na dużą skalę. Diler zamiast do aresztu trafił do szpitala, bo - jak sam twierdził - źle się poczuł. Kilka dni później zniknął i do dziś nie można ustalić miejsca jego pobytu. Sprawą zainteresował się nadzór wewnętrzny moskiewskiej policji. Podejrzenie przyjęcia łapówki i pomocy w ucieczce padło na: naczelniczkę wydziału śledczego i szefa policji rejonu "Południowe Butowo". Pani naczelnik już straciła pracę, a komendant policji jest pod obserwacją swoich przełożonych.