"Idee ekstremizmu, radykalizmu i terroryzmu (...) nie mają nic wspólnego z islamem i ich autorzy są wrogiem numer jeden islamu. Głównymi ofiarami tego ekstremizmu są muzułmanie, o czym świadczą zbrodnie popełnione przez tak zwane Państwo Islamskie, Al-Kaidę i połączone z nimi grupy" - napisał w komunikacie wielki mufti, czyli najwyższy autorytet religijny w Arabii Saudyjskiej, będącej kolebką islamu. Zacytował też werset z Koranu, apelując o "zabicie" autorów czynów godzących w islam. "Wiele krajów jest zdestabilizowanych" przez ekstremistów, którzy w imię religii "dzielą muzułmanów", a "w islamie nie ma większej zbrodni, poza herezją, niż dzielenie muzułmanów" - ubolewał saudyjski mufti. Śmierć albo konwersja na islam Sunniccy dżihadyści z Państwa Islamskiego, którzy uważają szyitów za heretyków zasługujących na śmierć, opanowali w błyskawicznej ofensywie znaczne obszary na północy i zachodzie Iraku. Pod koniec czerwca ogłosili powstanie kalifatu na tych terenach, a także na okupowanych obszarach Syrii. Zarówno chrześcijanom, jak i jazydom, których nazywają "czcicielami diabła", dają wybór między śmiercią a konwersją na islam. Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka w ubiegłym miesiącu do Państwa Islamskiego w Syrii przyłączyło się ponad sześć tysięcy nowych bojowników. Ponad tysiąc z nich to cudzoziemcy, a reszta to Syryjczycy. Agencja Reutera odnotowuje, że Arabia Saudyjska finansuje i zaopatruje sunnickich rebeliantów w Syrii walczących z reżimem prezydenta Baszara el-Asada, natomiast zaprzecza, jakoby wspierała Państwo Islamskie. Jednak Bagdad obwinia Saudyjczyków za sunnicką rebelię w Iraku.