O 37-letniej dawczyni wiadomo, że ma na imię Lisa i że cierpi na raka mózgu. Decyzję, której z trzech osób uratować życie, Lisa podejmie na podstawie życiorysów kandydatów, rozmów z tymi ludźmi, ich rodzinami i przyjaciółmi. Telewidzowie będą jej mogli doradzać, wysyłając SMS-y podczas 80-minutowego programu, który rozpocznie się o 20.30. Zapowiedź tego programu wywołała falę krytyki w samej Holandii i daleko poza jej granicami. Wielu ludzi uważa, że twórcy programu, zaliczanego do kategorii "reality show", posunęli się za daleko. Rząd Holandii już potępił ten program jako nieetyczny i niestosowny, ale nie widzi prawnych możliwości zakazania jego emisji. Komisja Europejska uznała, że program jest "w dość złym guście". Publiczna telewizja BNN, w której zrodziła się koncepcja tego programu, broni się, podkreślając, że zależy jej na tym, by zwrócić uwagę na coraz większy niedobór organów do przeszczepów. - Robimy program, o którym wiemy, że jest skrajnie kontrowersyjny (...), ale wierzymy, że rzeczywistość jest znacznie gorsza - powiedział szef BNN Laurans Drillich, wskazując na bardzo długą listę oczekujących na przeszczepy. Holenderska opinia publiczna jest podzielona - jedni potępiają program, inni nie widzą w nim nic niestosownego, jeszcze inni mają co prawda obiekcje, ale uważają, że wywołanie publicznej debaty nad brakiem organów do przeszczepów jest bardzo potrzebne. Do tych ostatnich zalicza się m.in. dyrektor holenderskiego Instytutu Nerek Paul Beerkens, który przyznaje, że sposób wywołania tej debaty nie bardzo mu się podoba, ale samo zwrócenie uwagi na problemy transplantologii jest czymś "fantastycznym". Cała sprawa ma też aspekty prawne. Po pierwsze, telewizja BNN nie daje żadnych gwarancji, że obietnica ofiarowania nerki zostanie zrealizowana. Po drugie - holenderskie prawo dopuszcza ofiarowanie konkretnej osobie nerki tylko przez żyjącego człowieka. Po śmierci kogoś, kto za życia zgodził się być dawcą, organy do przeszczepu są już przyznawane w ramach systemu transplantacji, zgodnie ze wskazaniami lekarzy i listą oczekujących.