Jak co roku reprezentacyjna 5. Aleja miasta mieniła się kolorami tęczy. Mieszkańcy miasta prześcigali się w pomysłach jak zwrócić na siebie uwagę, zwłaszcza nakryciem głowy: jedni indywidualnie, inni w grupach, wyczarowywali fantazyjne kapelusze, meloniki czy czapeczki. Ekstrawaganckie kapelusze i stroje sąsiadowały z eleganckimi i wysmakowanymi. Awangardowe z bardziej konserwatywnymi. Na głowach maszerujących piętrzyły się barwne bukiety z kwiatów, rośliny, gniazda ptasie, stylizowane zajączki wielkanocne, a także scenki rodzajowe. Paradowali w nich nie tylko ludzie, ale i odziane świątecznie i zdezorientowane czasem zwierzęta, głównie psy. Na tegoroczną imprezę przybyło też kilkudziesięciu profesjonalistów z Milliners Guild, cechu kapeluszników. Ich ambicją było zademonstrować nakrycia głowy zgodne z najnowszymi trendami mody. Przedstawicielka gildii Lisa Shaub w wywiadzie dla nowojorskiego radia komplementowała inwencję uczestników parady. Przekonywała jednak, że nie mają szans konkurować z modystkami. - Ludzie poświęcają dużo czasu i energii na zrobienie jajka wielkanocnego, nakrycia głowy, czy jakiegoś dziwnego gniazda lub ptaka. To dobrze, że są kreatywni, ale jeśli chodzi o modę... To wszystko naprawdę nie jest modą - oceniła. Ogółowi tego rodzaju komentarze raczej nie przeszkadzały. Większość ludzi koncentrowała się na zabawie, pokazując się w świątecznym przebraniu, albo podziwiając fantazję innych. Isabelle, studentce scenografii na Brooklyn College, która projektuje już kostiumy dla teatru, kapelusze się podobały. - Niektóre, bardziej wyrafinowane mogłyby nosić modelki na wybiegu, inne są zabawne, wysokie nieraz na cztery stopy (ponad metr) w kształcie kwiatów, jajek czy zająca i zdobione kolorowymi plisami, lub frędzlami. Myślę, że każdy ma styl i uosabia kreatywność - powiedziała PAP Isabelle. Tradycja parady na 5. Alei sięga lat siedemdziesiątych XIX wieku. Była wówczas symbolem amerykańskiej kultury i dobrobytu. Początkowo miała charakter religijny. Ludzie brali w niej udział po mszy świętej w katedrze św. Patryka. Obecnie przyciąga wiernych różnych wyznań, a także niewierzących. Okres wielkanocny w Nowym Jorku kojarzy się też z polowaniami na jajka. Jednym z najbardziej głośnych jest "Faberge's Big Egg Hunt NYC". Nazwa pochodzi od słynnego rosyjskiego jubilera Karola Faberge. W jego firmie powstawały m.in. arcydzieła sztuki złotniczej dla carów Aleksandra III i Mikołaja II. W tym roku projektantami jajek-rzeźb wielkanocnych przeznaczonych na polowanie były również sławy świata mody i sztuki, jak Tommy Hilfiger, Caroline Herrera, Tracy Emin oraz Jeff Koons. Jajka ukryto we wszystkich dzielnicach miasta. Ci, którzy zdołają znaleźć do wtorku najwięcej z ponad 260 schowanych jajek, mają szansę wygrać jeden z trzech inkrustowanych wisiorków w kształcie jajek Faberge. Każde wycenione jest na 48 tysięcy dolarów. Użyte w trakcie "Faberge's Big Egg Hunt NYC" jajka-rzeźby trafią na aukcję Sotheby's oraz będą eksponowane w Rockefeller Center. Dochody zostaną przeznaczone na edukację i ochronę zwierząt.