Więzienie Maze to miejsce nierozerwalnie związane z historią konfliktu w Ulsterze. Przebywali tu zarówno skazani republikanie z IRA, jak i bojownicy paramilitarnych oddziałów lojalistycznych. Władze Wielkiej Brytanii twierdziły przez lata, że Maze to najlepiej strzeżone więzienie w Europie. Na pewno było jednym z najbardziej kosztownych w utrzymaniu - 400 skazańców za murami Maze kosztowało rocznie brytyjski budżet ponad 42 miliony funtów. Kiedy zaczął się północnoirlandzki konflikt, Maze - budowane z myślą o najniebezpieczniejszych więźniach - przyjęło skazanych bojowników obu stron. I to właśnie w Maze doszło do najgłośniejszych protestów skazańców spod znaku IRA. W latach siedemdziesiątych w Maze republikanie w "proteście kocowym" buntowali się przeciwko obowiązkowi noszenia więziennych drelichów. Ten protest był "brudny" - więźniowie owinięci tylko w koce - stąd nazwa protestu - zupełnie zaniedbali osobistą higienę, a także z rozmysłem zanieczyszczali cele. Następny protest był już tragiczny. W 1981 roku doszło do słynnego strajku głodowego. Jego przywódcą był Bobby Sands, który wraz z dziesięcioma innymi skazańcami z IRA chciał wywalczyć status więźniów politycznych - członkowie IRA traktowani byli bowiem jako zwyczajni kryminaliści. Strajk głodowy zakończył się tragicznie - po ponad sześćdziesięciu dniach nieprzyjmowania pokarmów Sands i jego towarzysze zamarli. Twardej postawy brytyjskich władz nie zmienił nawet fakt, że w trakcie protestu, na skutek uzupełniających wyborów w jednym z ulsterskich okręgów, Sands wybrany został do parlamentu brytyjskiego - jako pierwszy w historii członek Sinn Fein. Dwa lata po głodówce świat po raz kolejny spoglądał na więzienie pod Belfastem. Tym razem powodem była największa ucieczka w historii brytyjskiego więziennictwa. Jej plan IRA przygotowywała przez wiele miesięcy. Szczęście sprzyjało organizacji, bowiem dwóch jej członków - Bobby Storey i Gerry Kelly - zaczęło pracować jako więzienni sprzątacze. Dzięki temu stopniowo poznawali system zabezpieczeń więzienia, znajdowali jego słabe strony, udało im się też niepostrzeżenie przeszmuglować za kratki broń - w sumie sześć pistoletów oraz noże. Skazani przebywający w owianym ponurą sławą Bloku H-7 jako termin ucieczki wyznaczyli sobie 25 września 1983 roku. Wiadomo było, że niemożliwe jest przedostanie się przez mury - wysokie na 5,5 metra i zwieńczone kłębami drutu kolczastego. Dlatego też postanowiono... uciec przez bramę. Krótko po 14.30 więźniowie - uzbrojeni w przemyconą broń - zaatakowali strażników. Akcja była bardzo brutalna, co w całym krwawym ulsterskim konflikcie dziwić niestety nie powinno. Jeden ze strażników został zakłuty nożem, drugi postrzelony w głowę, cudem przeżył. Kolejny zmarł na zawał serca. Po dwudziestu minutach H-Block 7 był opanowany przez skazańców. Więźniowie zabrali strażnikom ich mundury, a także kluczyki od prywatnych aut funkcjonariuszy. Po 15.30 pod oddział podjechała ciężarówka dostarczająca żywność. Kierowca został "przekonany" do pomocy w ucieczce. Argument uciekinierów był prosty - mamy wieloletnie wyroki i nic do stracenia... Na ciężarówkę załadowało się więc 37 uciekinierów, a jeden z przywódców ucieczki - Gerry Kelly, nota bene dzisiaj członek północnoirlandzkiego parlamentu i wiceminister rządu tworzonego przez niedawnych wrogów z dwóch stron barykad - pilnował kierowcę w szoferce. Uciekinierzy podjechali pod stróżowkę przy bramie. Tam również, korzystając z zaskoczenia udało im się sterroryzować strażników. Jeden z nich uruchomił co prawda alarm, ale na kontrolne pytanie kolegów z innych części Maze, co sie dzieje, odparł, że włączył go pomyłkowo. Wyboru nie miał - uciekinierzy trzymali mu przy głowie pistolet... W tym czasie na popołudniową zmianę przychodzili też kolejni funkcjonariusze. Przechodząc przez stróżowkę wszyscy byli "przechwytywani" i kierowani do rosnącej grupy zakładników, nad która coraz trudniej było zapanować uciekinierom. Jeden ze strażników zorientował się, co jest grane i usiłował uciec - został jednak złapany przez jednego z członków IRA i powalony ciosami nożem. Zamieszanie przy bramie dostrzegł jednak żołnierz na wieży strażniczej. Początkowo jeszcze wciąż uważano, że to fałszywy alarm i dopiero po 16.15 służby więzienne zorientowały się, że ucieczka rzeczywiście ma miejsce. I chociaż było już za późno by jej zapobiec, to wybuchł chaos, który również pokrzyżował częściowo plany uciekających członków IRA. Strażnikom udało się bowiem własnymi autami zablokować wyjazd, więc więźniowie musieli wyskoczyć z ciężarówki i przedostać się przez ostatni płot. Wtedy też żołnierzom na wieżyczkach udało się postrzelić dwóch uciekinierów. Zdecydowana większość jednak wydostała się za mury i korzystając z różnych środków transportu - IRA miała podstawić pod więzienie auta, jednak spóźniła się o kilka minut... - uciekła. Od razu rozpoczęło się wielkie polowanie na zbiegów. Już pierwszego dnia zatrzymano piętnastu - czterech ukrywających się w przepływającej obok Maze rzece. Po kilku następnych dniach za kratkami znalazło się w sumie 20 uciekinierów. Jednak ci najważniejsi pozostali na wolności - wielu obserwatorów twierdzi, że IRA celowo wystawiła "płotki" by ochronić swych przywódców. Wielka Ucieczka przeszła do republikańskiej legendy. W służbie więziennej posypały się głowy. Z Maze nigdy już nie udało się uciec grupie więźniów. Dla tego więzienia zresztą Wielka Ucieczka stała się śmiertelnym ciosem - już po kilku latach zaczęto jego powolną likwidację. Dzisiaj na jego miejscu planowane jest wzniesienie Stadionu Narodowego Irlandii Północnej. Być może część słynnego Bloku H pozostawiona zostanie jako pamiątka po tamtych krwawych latach. Szymon Kiżuk