Przemówienia 47-letniego senatora z Illinois wysłuchało ok. 75 tys. ludzi, zgromadzonych na miejscowym stadionie. , pierwszy czarnoskóry kandydat do Białego Domu w dziejach USA, zgodnie z tradycyjnym ceremoniałem wyborczym przyjął nominację prezydencką swej partii, otrzymując burzliwe owacje zgromadzonych. Swoje niespełna godzinne przemówienie, zatytułowane "Amerykańska obietnica", zaczął od przypomnienia swej niezwykłej biografii. Obama jest dzieckiem czarnoskórego imigranta z Kenii i białej kobiety z Kansas. Dzieciństwo i młodość spędził na wieloetnicznych Hawajach i w Indonezji. Jak wielu Amerykanów, wychowywała go samotna matka, gdyż ojciec ją opuścił. Więcej na ten temat w INTERIA.TV Senator następną część przemówienia poświęcił odmalowaniu pogarszającej się sytuacji materialnej biednych i średnio zarabiających Amerykanów, co - jak podkreślił - jest efektem ośmioletnich rządów Republikanów w Białym Domu. - Coraz więcej Amerykanów jest bez pracy i ciężej pracują za mniejsze zarobki. Brak odpowiedzi na tę sytuację jest rezultatem nieudanej polityki George'a W. Busha - powiedział Obama. Przeszedł następnie do krytyki swego republikańskiego rywala, senatora z Arizony Johna McCaina. Zaznaczył, że szanuje jego zasługi dla kraju jako weterana wojny wietnamskiej, ale podkreślił, że jego działalność w Kongresie była niemal zawsze zgodna z polityką Busha. - Dowody są jasne: John McCain - 90 procent jego głosowań było zgodne z polityką Busha - oświadczył Obama. Stadion nagrodził te słowa burzliwą owacją. Obama przedstawił dość szczegółowy program swojej przyszłej prezydentury. Obiecał, że obniży podatki dla 95 procent Amerykanów - z wyjątkiem najbogatszych - oraz zniesie ulgi podatkowe dla korporacji, "które przenoszą stanowiska pracy za granicę". Przyrzekł następnie "w ciągu 10 lat zakończyć zależność USA od ropy naftowej z Bliskiego Wschodu", co - jak powiedział - "jest konieczne dla naszej gospodarki, naszego bezpieczeństwa i przyszłości naszej planety". Obiecał też zainwestować 150 miliardów dolarów w odnawialne źródła energii. Odpowiedziały mu burzliwe oklaski. Niezbędna jest reforma i doinwestowanie oświaty - kontynuował kandydat Demokratów - tak aby "każde dziecko otrzymało edukację światowej klasy" i żeby "każdy Amerykanin mógł sobie pozwolić na wyższe wykształcenie". Obama przyrzekł reformę ochrony zdrowia zapewniającą każdemu możliwość ubezpieczenia medycznego. Ponad 40 mln Amerykanów nie ma żadnego. Jednocześnie Obama zaznaczył, że wszystkich tych problemów społecznych nie da się rozwiązać wydatkami z budżetu. Nieskuteczne programy społeczne trzeba nawet eliminować, aby zyskać fundusze na potrzebne wydatki. A także zwrócić uwagę - podkreślił z naciskiem - że nie można we wszystkim liczyć na pomoc państwa, ponieważ liczy się także wychowanie w rodzinie i osobista odpowiedzialność. - Programy rządowe nie mogą zastąpić rodziców. Ojcowie muszą wziąć na siebie większą odpowiedzialność za dostarczenie miłości i wskazówek, których dzieci potrzebują - powiedział. Był to ukłon Obamy - któremu Republikanie usiłują przypiąć etykietkę lewaka - w stronę umiarkowanych Demokratów, głoszących konieczność centrowej polityki, akcentującej poleganie na sobie, pomoc dla biznesu i wspomaganie klasy średniej.