Demonstranci przybyli do stolicy z najdalszych zakątków Jugosławii. 200-osobowa grupa przyszła pieszo z oddalonego o osiemdziesiąt kilometrów Nowego Sadu. Na ulicach widać bardzo dużo policjantów, na razie trzymają się jednak na dystans od demonstrantów. Slobodan Miloszević i jego zwolennicy wytoczyli jednak inną broń: "American Beauty", "James Bond - Świat to za mało" czy "Gwiezdne Wojny część I - Mroczne Widmo" - to filmy, które wyświetla dziś jugosłowiańska telewizja. Wyświetla nielegalnie, bowiem producenci tych dzieł nic o tym nie wiedzą. Taka "piracka" oferta belgradzkiej telewizji prawdopodobnie będzie cieszyła się sporym zainteresowaniem zwłaszcza młodych Jugosłowian. Ci już zacierają ręce i kupują czyste kasety wideo, żeby nagrywać puszczane filmy. Nie wszyscy jednak pochwalają taki zabieg. - Coś takiego może wymyślić tylko Miloszewić i jego poplecznicy - stwierdził 19-letni mieszkaniec Belgradu. Tego typu piractwo to nie nowość w Jugosławii. Od czasu nałożenia na Belgrad międzynarodowych sankcji tamtejsza telewizja regularnie narusza prawa autorskie i puszcza filmy nielegalnie, używając pirackich kaset video oraz DVD.