Ofiarami aplikacji padli komandosi z Special Air Service (SAS), która stanowi trzon współczesnych brytyjskich sił specjalnych. To jej żołnierze wysyłani są w najniebezpieczniejsze rejony świata. Operatorzy takich jednostek zwalczają terrorystów, czy odbijają zakładników. W związku z charakterem prowadzonych przez nich działań, niezwykle istotne jest zachowanie w tajemnicy tożsamości ich i ich bliskich. Żołnierze SAS zostali jednak ujawnieni przez prostą aplikację Strava, monitorującą aktywność fizyczną. Używa jej około 50 mln ludzi. Wyciek danych został zauważony i zgłoszony wyższym oficerom w Królewskiej Akademii Wojskowej Sandhurst przez Nicka Waltersa, byłego żołnierza piechoty, który służył w Afganistanie. Mężczyzna, który zidentyfikował problem, zademonstrował, jak w pięć minut zdołał namierzyć 14 członków SAS za pomocą fikcyjnego biegu wpisanego w aplikację. Trasa została wyznaczona w obrębie obozu szkoleniowego, a program po chwili poinformował go, że kilkanaście innych osób biegało w tych okolicach. Aplikacja pokazała mu nazwiska i profile społecznościowe żołnierzy służących w bazie. W założeniu dostępna w 195 krajach Strava ma służyć zapisywaniu ćwiczeń. Jak wyjaśnia "Daily Mail", dzięki drobnym modyfikacjom, można z jej pomocą zgromadzić informacje, które zdecydowanie nie powinny dostać się w niepowołane ręce. Walters był w stanie namierzyć z jej pomocą prawdopodobne lokalizacje baz sił specjalnych w Syrii i Somalii.