Stacja telewizyjna Sky News, która ujawniła pismo, przypomina, że jeszcze w listopadzie szef brytyjskiej dyplomacji mówił w parlamencie, że twarda granica byłaby szaleństwem. A podczas kampanii do referendum ws. brexitu deklarował, że w kwestii granicy na Szmaragdowej Wyspie po brexicie nie zmieni się "absolutnie nic". Co więcej, były burmistrz Londynu jeszcze dziś rano porównywał granicę na wyspie do granicy między dzielnicami Londynu. Ton ujawnionego właśnie listu jest inny. Johnson pisze, że granica - w jakiejś postaci - się pojawi. "Błędem jest postrzeganie naszego zadania jako utrzymania braku granicy" - przekonuje szef dyplomacji. Co więcej, Boris Johnson nie wyklucza powstania jej twardego wariantu, a więc takiego, który wymagałby powstania granicznej infrastruktury, a od kierowców - zatrzymywania się przed szlabanem. Boris Johnson ocenia w liście, że zadaniem rządu jest "zapobieżenie temu, by granica stała się znacząco twardsza". Pisze też, że nawet pojawienie się twardej granicy nie będzie tak złe, jak sądzą niektórzy krytycy.W oficjalnych wypowiedziach członków rządu - w tym premier May - nie było dotąd śladu takich sugestii. Owen Smith, lewicowy minister ds. Irlandii Północnej w gabinecie cieni Partii Pracy wezwał już do dymisji polityka, nazywając słowa Borisa Johnsona "nieodpowiedzialnymi i lekkomyślnymi". Słowa krytyki napłynęły też ze strony byłego konserwatywnego wicepremiera Michaela Hesseltine'a, który z kolei ocenił, że zawarta w liście ocena "jest zupełnie niezgodna" z deklaracjami Borisa Johnsona z czasu kampanii referendalnej.Granica między Irlandią Północną a Republiką Irlandii to jeden z najważniejszych tematów negocjacji brexitowych. Łączy się ściśle z kwestią ceł. Jeśli Londyn opuści unię celną, to - zdaniem krytyków - oznaczać będzie powrót kontroli granicznych i prawdopodobnie opłat, co może uderzyć w lokalną gospodarkę, ale także w kruchą polityczną równowagę w regionie.