Premier Theresa May liczyła na to, że jej rządowi uda się wypracować porozumienie z opozycyjną Partią Pracy i przegłosować umowę ws. opuszczenia Wspólnoty w terminie pozwalającym na to, aby Wielka Brytania nie musiała wybrać nowych europosłów. Lidington przyznał jednak we wtorek, że "niestety nie będzie możliwe zakończenie tego procesu przed prawnie wiążącą datą wyborów do Parlamentu Europejskiego", i potwierdził, że Brytyjczycy pójdą do urn 23 maja. Tego samego dnia głosować będą także Holendrzy. "Będziemy wzmacniać nasze wysiłki (...), aby zapewnić, że opóźnienie będzie tak krótkie, jak to możliwe" - tłumaczył szef Cabinet Office. Jak zaznaczył, "idealnie chcielibyśmy doprowadzić do sytuacji, w której wybrani brytyjscy europosłowie nigdy nie obejmą swoich mandatów w Parlamencie Europejskim, domykając ten proces przed letnią przerwą parlamentarną". Faaworytem jest eurosceptyczna Partia Brexitu Nigela Farage'a We wtorek mija termin rejestracji wyborców; prawo głosu mają także obywatele UE, w tym Polacy, mieszkający na stałe w Wielkiej Brytanii. Według sondaży faworytem do zwycięstwa w wyborach do PE jest nowo utworzona eurosceptyczna Partia Brexitu Nigela Farage'a (30 proc.), która wyprzedza Partię Pracy (21 proc.). Rządząca Partia Konserwatywna znalazła się dopiero na odległym, trzecim miejscu (13 proc.), tuż przed Liberalnymi Demokratami (10 proc.). Pierwsze posiedzenie plenarne Parlamentu Europejskiego nowej kadencji odbędzie się 2 lipca 2019 roku. z Londynu Jakub Krupa