Wielka Brytania: W domu zastali 10 ton odpadów. Sprzątanie trwało trzy dni
Butelki po alkoholu, inne wypełnione moczem, resztki jedzenia i niedopałki papierosów - taki widok zastali pracownicy firmy, która zajmuje się sprzątaniem domów i mieszkań. Z ich relacji wynika, że pomieszczenia były wypełnione śmieciami "po sufit". - Podczas sprzątania tego domu przenieśliśmy od 8 do 10 ton śmieci - przekazali.
Firma The Rubbish Removers pokazała materiały z pracy przy sprzątaniu jednego z domów w regionie Lancashire w Wielkiej Brytanii, w którym mogło znajdować się nawet 10 ton odpadów.
Dom, o którym mowa, klient firmy odziedziczył po krewnym. Budynek miał zostać sprzedany, ale okazało się, że jest to niemożliwe z powodu ogromnej ilości śmieci, które znajdowały się w środku.
Na udostępnionych w mediach zdjęciach widać pracowników firmy, którzy brodzą po kolana w odpadach. Jak mówili, były to głównie butelki po alkoholu, część z nich była też wypełniona moczem.
- Pomimo tego, że był to stosunkowo mały dom z jedną łazienką, razem z zespołem usunęliśmy około dziesięciu ton odpadów. Zajęło nam to trzy dni - powiedział Richard, kierownik firmy.
Dodał też, że "gdy wraz z pracownikami dotarli na drugie piętro, każda sypialnia była po brzegi wypełniona śmieciami".
- Całe piętro, a nawet schody były zawalone śmieciami, żeby dostać się do drzwi, trzeba było się schylać. Na poddaszu góry śmieci sięgały sufitu - mówił.
W opinii pracowników firmy, która sprzątała dom "musiał w nim mieszkać człowiek, który był alkoholikiem i przez lata gromadził odpady".
- Powiedziałbym, że zbieranie tych odpadów musiało trwać 10, a nawet 15 lat - mówił kierownik firmy, cytowany przez "Daily Mail".
Dodał, że było to jedno z najtrudniejszych wyzwań w jego karierze. - Najgorszy w tym wszystkim był zapach, zwłaszcza, że w trakcie sprzątania niektóre z butelek się tłukły, uwalniając okropny odór - powiedział.
- Kiedy widzisz coś takiego, myślisz sobie "jak ktoś może tak żyć", ale ludzie tak robią. Nie jesteśmy od oceniania, tylko od wykonania naszej pracy - mówił Richard.
Po wszystkim śmieci trafiły do punktu recyklingu, a zniszczone mieszkanie przekazano właścicielowi.