Londyński marsz zgromadził 100 tysięcy ludzi protestujących przeciwko 1-procentowej podwyżce płac, jaką daje im rząd. Związkowcy obliczają, że przekłada się to na spadek ich płac realnych o 20 procent w ciągu minionych kilku lat. Od prawie 6 lat brytyjskie płace nie nadążają za inflacją - mówił na wiecu w Londynie, lider związku zawodowego UNISON Dave Prentis. I zwracał uwagę na kontrastujące z tym niebotyczne wynagrodzenia sterników gospodarki. -To jest historia dwóch narodów: w jednym narodzie - dyrektorzy, którzy płacą sobie 200 razy więcej niż zarabiają nasi członkowie. A w naszym - ludzie cierpią - mówił Prentis. "Nie dlatego, że się lenią, tylko dlatego, że zostali zdradzeni przez bogatych i potężnych, którzy rządzą naszym społeczeństwem."Tymczasem brytyjski rząd argumentuje, że dalsze oszczędności budżetowe są nieuniknione, i że uczynił i tak wiele, by pomóc pracującym: Obniżył podatki, podniósł płacę minimalną i sumę zwolnioną od podatku dochodowego, zamroził podatki lokalne. Bezrobocie spadło poniżej 2 milionów, a skumulowana roczna inflacja wynosiła we wrześniu tylko 1,2 procent. Bank Światowy oblicza, że brytyjska gospodarka rośnie najszybciej wśród krajów wysoko rozwiniętych. Ale i niezależne instytucje, i rząd przyznają, że brytyjskie płace nie nadążają za tymi oznakami odrodzenia gospodarczego.