David Cameron jest krytykowany za to, że lobbując na rzecz firmy, która upadła w marcu tego roku, kontaktował się z ministrami obecnego rządu, wysyłając do nich SMS-y, zamiast formalnymi kanałami. Pożyczki z funduszy na zwalczanie epidemii Cameron zwrócił się w imieniu Greensill Capital, firmy świadczącej usługi finansowe, dla której zaczął pracować w 2018 r., do kilku ministrów rządu Borisa Johnsona, próbując zabezpieczyć dla niej dostęp do stworzonego przez rząd po wybuchu epidemii koronawirusa programu kredytowego o nazwie CCFF. Według doniesień prasowych Cameron mógł zarobić miliony funtów dzięki swoim udziałom w firmie. Greensill Capital nie dostał pożyczki w ramach CCFF, ale firma mogła skorzystać z innego gwarantowanego przez budżet państwa programu kredytowego. Według zakończonego w marcu dochodzenia przeprowadzonego przez ciało nadzorujące lobbystów Cameron nie złamał żadnych przepisów, bo zaczął pracować na rzecz Greensill Capital ponad dwa lata po odejściu z urzędu, a z ministrami kontaktował się jako osoba zatrudniona przez tę firmę, a nie jako zewnętrzny lobbysta, zatem nie musiał tego zgłaszać. SMS-y do ministrów Jednak nie zamknęło to niejasności w tej sprawie. Po tym, jak media ujawniły w ostatnich dniach, że Cameron wysyłał SMS-y do ministra finansów Rishiego Sunaka i zaaranżował prywatne spotkanie właściciela firmy z ministrem zdrowia Mattem Hancockiem, w niedzielę były premier po raz pierwszy ustosunkował się do kontrowersji. W wydanym oświadczeniu podkreślił, że nie złamał żadnych przepisów, ale przyznał, że powinien był kontaktować się z ministrami formalną drogą. "Są ważne lekcje, z których należy wyciągnąć wnioski. Jako były premier przyjmuję, że komunikacja z rządem musi odbywać się tylko przez najbardziej formalne kanały, żeby nie mogło być miejsca na błędną interpretację" - napisał. Rząd wszczął dochodzenie W poniedziałek brytyjski rząd poinformował, że w związku publicznym zainteresowaniem tą sprawą przeprowadzone zostanie dochodzenie. "Jak wiadomo, jest duże zainteresowanie tą sprawą. Premier wezwał więc do przeprowadzenia przeglądu, aby zapewnić, że rząd jest całkowicie przejrzysty w takich działaniach i aby opinia publiczna mogła osobiście się przekonać, czy pieniądze podatników przyniosły odpowiednią wartość. Niezależny przegląd ma na celu również przyjrzenie się temu, w jaki sposób zabezpieczano kontrakty i jak przedstawiciele biznesu angażowali się w kontakty z rządem" - powiedział rzecznik rządu. Przekaż 1 proc. na pomoc dzieciom - darmowy program TUTAJ