Projekt poparło 340 posłów, przeciwko było 256. Za odrzuceniem projektu nie zagłosował żaden z posłów rządzącej Partii Konserwatywnej, choć 21 - w tym była premier Theresa May - nie wzięło udziału w głosowaniu lub wstrzymało się od głosu. Przyjęcie projektu oznacza, że trafi on teraz pod obrady Izby Lordów. Może ona zgłosić swoje poprawki, a teoretycznie nawet - biorąc pod uwagę to, że konserwatyści nie mają tam większości - zablokować projekt, choć biuro premiera Borisa Johnsona podkreśliło wieczorem, że byłoby to wbrew obyczajowi. Jak wyjaśniał rząd, celem ustawy jest utrzymanie "otwartego i nieskrępowanego handlu" między czterema częściami składowymi Zjednoczonego Królestwa po upływie wraz z końcem 2020 r. okresu przejściowego po brexicie. Obecnie wszelkie kwestie handlowe i regulacyjne znajdują się w kompetencjach UE, zatem - jak wyjaśnia rząd - konieczne jest ich dostosowanie do sytuacji, w której prawo unijne przestanie obowiązywać. Chodzi o uniknięcie sytuacji, w której w poszczególnych częściach kraju obowiązywałyby różne regulacje handlowe. "Prawna siatka bezpieczeństwa" - Nasze podejście zapewni przedsiębiorstwom przejrzystość i pewność regulacyjną, której pragną. Zapewni, że koszty prowadzenia działalności gospodarczej w Wielkiej Brytanii pozostaną na jak najniższym poziomie, i będzie to bez szkodliwych i kosztownych barier regulacyjnych mogących się pojawiać między różnymi częściami Zjednoczonego Królestwa - mówił, rozpoczynając wtorkową debatę nad projektem ustawy, minister biznesu Alok Sharma. Podkreślił on, że budzący kontrowersje zapis, który może uchylić uzgodnienia dotyczące Irlandii Północnej w obowiązującej już umowie o wystąpieniu Wielkiej Brytanii z UE, jest "prawną siatką bezpieczeństwa" w sytuacji, gdyby Londynowi i Brukseli nie udało się zawrzeć umowy o przyszłych relacjach po upływie okresu przejściowego po brexicie wraz z końcem tego roku. W projekcie ustawy napisano, że "niektóre przepisy" weszłyby w życie "bez względu na niespójność lub niezgodność" z prawem międzynarodowym lub innym prawem krajowym, co wyraźnie wskazuje na możliwość uchylenia uzgodnień zawartych z UE i co - jak sam rząd przyznał - byłoby złamaniem zasad prawa międzynarodowego. Poprawka do projektu Z powodu możliwości złamania jego przepisów, co w konsekwencji zaszkodziłoby reputacji kraju, krytycznie na temat projektu ustawy wyrażała się nie tylko opozycja, ale także część posłów konserwatywnych. Aby uśmierzyć ich obiekcje, rząd zdecydował się na przyjęcie poprawki do projektu. Przewiduje ona, że przed zastosowaniem tych zapisów z ustawy, które naruszałyby uzgodnienia z UE dotyczące Irlandii Północnej, posłowie muszą wyrazić na to zgodę w głosowaniu. Przedstawienie na początku września projektu ustawy o brytyjskim rynku wewnętrznym spowodowało poważny kryzys w negocjacjach z UE, które już wcześniej były w impasie. Wtorkowe głosowanie miało miejsce w tym samym dniu, w którym rozpoczęła się dziewiąta - i ostatnia z dotychczas zaplanowanych - runda negocjacji między Wielką Brytanią a Unią Europejską. Bartłomiej Niedziński